HME Toruń 2021. Przyjaciółki powalczą o złoto? "Ale byłoby fajnie!"

PAP / Na zdjęciu: Angelika Cichocka i Joanna Jóźwik
PAP / Na zdjęciu: Angelika Cichocka i Joanna Jóźwik

Na co dzień są przyjaciółkami, w niedzielnym finale Halowych Mistrzostw Europy będą jednak rywalkami. Joanna Jóźwik i Angelika Cichocka powalczą o medal biegu na 800 metrów. Czy o złoto? - Ale byłoby fajnie! - śmieje się pierwsza z nich.

W tym artykule dowiesz się o:

Obie już utytułowane, ale też mające za sobą ogromne problemy ze zdrowiem. Trzy ostatnie lata poświęciły na naukę biegania od nowa. A że trudności i kryzysy zbliżają, stały się przyjaciółkami. W niedzielę, przynajmniej na dwie minuty, będą musiały o tym zapomnieć.

Angelika Cichocka i Joanna Jóźwik  będą kandydatkami do medalu w niedzielnym finale 800 metrów na Halowych Mistrzostwach Europy w Toruniu. Może nawet do złota.

Sierpień 2017 rok, Londyn. Mistrzostwa świata w lekkoatletyce. Jedną z gwiazd polskiej ekipy jest Angelika Cichocka, która spisuje się znakomicie i to w dwóch konkurencjach. Lekkoatletka awansuje do finału zarówno 800 jak i 1500 metrów. I choć nie zdobywa medalu, do dziś stolicę Anglii wspomina z wielkim uśmiechem.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ana Ivanović w nowej dla siebie roli. Internauci zachwyceni

Na drugim biegunie jest w Londynie Joanna Jóźwik. Jeszcze kilka miesięcy przed MŚ bije w Toruniu halowy rekord Polski, jednak w sezonie letnim nie jest gotowa na szybkie bieganie. Gdy Cichocka z uśmiechem odpowiada na pytania dziennikarzy, Jóźwik ze łzami w oczach opuszcza stadion, a kilka godzin później Londyn.

Piątej zawodniczce igrzysk olimpijskich nie udaje się awansować do finału.

Wówczas obie nie mogły się spodziewać, że kolejne lata będą dla nich bardzo podobne, a wspólnym mianownikiem będą kontuzje. Jedna walczy z biodrem, przez którego bóle nie może nawet spać. Druga: z biodrem, kolanem, kręgosłupem. Dziś żartuje, że miała do wymiany całe ciało.

Pierwsza decyduje się na rozstanie z trenerem, idzie pod skrzydła Jakuba Ogonowskiego, zaczyna też współpracę z psychologiem Janem Blecharzem. Z Polskim Związkiem Lekkiej Atletyki idzie na noże, jednak nie rezygnuje. Ryzykuje i stawia na swoim.

- Gdyby nie mój upór, nie byłoby mnie tutaj. Wiele osób mnie już skreśliło, w tym także kilku trenerów. Fajnie teraz utrzeć im nosa - mówi dzisiaj.

Druga też ryzykuje, także finansowo. Aby leczyć kolano u znanego doktora Hansa-Wilhelma Muellera-Wohlfahrta, wydaje wszystkie oszczędności. Ale to nie starcza, musi jeszcze wziąć kredyt. Na dodatek musi zmienić trenera.

- Mam wprawdzie wsparcie grupy Orlen, jednak to leczenie jest bardzo kosztowne. Wydałam na to wszystkie swoje pieniądze. Nie chcę narzekać i użalać się nad sobą. Postawiłam po prostu wszystko na jedną kartę - ocenia.

Obie wracają też wspólnie. Latem 2020 roku startują w finale 800 metrów na mistrzostwach Polski we Włocławku. Jóźwik wygrywa, Cichocka jest druga, ale to ona płacze ze szczęścia. - Nie mogłam opanować łez, gdy znowu usłyszałam doping i brawa kibiców po wbiegnięciu na metę - ujawniała.

Obie wpadają sobie w ramiona. I nie ukrywają, jak dużo sobie zawdzięczają.

- Z Asią napędzamy się wzajemnie. Mamy sporo wspólnego, bo wcześniej to ona miała duże problemy zdrowotne, potem do niej dołączyłam. Razem próbowałyśmy siebie wspierać. To porozumienie bardzo nas połączyło. Fajnie, że rozdzielamy też to, co się dzieje na bieżni i poza - przekonuje Cichocka.

I super, bo już w niedzielę o przyjaźni będą chyba musiały na chwilę zapomnieć. Obie zmierzą się w finale 800 metrów na Halowych Mistrzostwach Europy w Toruniu.

- Śmiałam się dzisiaj z trenerem, że tak fajnie byłoby powalczyć z Angelą o złoto w finale. Ale będzie fajnie! - śmiała się Jóźwik po swoim półfinale. Cichocka też cieszyła się na samą myśl spotkania z przyjaciółką.

W tym roku dla obu z nich Halowe Mistrzostwa Europy znaczą o wiele więcej niż kiedykolwiek wcześniej. Sama obecność w finale imprezy skupiającej najlepsze biegaczki na całym kontynencie jest ogromnym zastrzykiem motywacyjnym. I też dowodem, że można pokonać problemy i wrócić. Nawet gdy inni cię skreślają.

HME. Polak nie mógł uwierzyć w dyskwalifikację--->>>
HME. Polak podłamany. "Po prostu się boję"--->>>

Z Torunia - Tomasz Skrzypczyński, Wirtualna Polska

Źródło artykułu: