W tym artykule dowiesz się o:
Wojciech Nowicki (brąz, rzut młotem)
To jedyny nasz reprezentant, który w Amsterdamie sięgnął po brąz. Niemniej 27-letni młociarz był blisko srebrnego medalu. Przegrał go w ostatniej próbie, kiedy to świetnie spisał się Iwan Tichow. Nowicki miał i tak ogromne powody do zadowolenia. To jego drugi medal na dużej imprezie. W ubiegłym roku też stanął na najniższym stopniu podium, ale wówczas w mistrzostwach świata. Doświadczony zawodnik przez wiele lat zdobywał medale mistrzostw Polski, aż w końcu zdołał się przebić do światowej czołówki i niewykluczone, że w Rio de Janeiro zdobędzie kolejny medal.
Karol Hoffmann (srebro, trójskok)
Cztery lata temu na mistrzostwach Europy w Helsinkach zajął szóste miejsce. W Amsterdamie poszło mu znacznie lepiej. Trzeba jednak przyznać, że jego medal to wielka niespodzianka. Mało kto typował Hoffmanna w gronie faworytów do podium. 27-letni trójskoczek był w Holandii w wyśmienitej formie. Uzyskał przecież najlepszy wynik w karierze (17,16m) i jednocześnie jeden z najlepszych w historii polskiej lekkoatletyki. Nic dziwnego, że udało mu się zaskoczyć. To jego pierwszy sukces takiego kalibru.
sztafeta 4x400m w składzie: Łukasz Krawczuk, Kacper Kozłowski, Jakub Krzewina i Rafał Omelko (srebro)
Przed dwoma laty na mistrzostwach Europy w Zurychu nasza sztafeta także stanęła na podium. Wtedy jednak wywalczyła brązowy medal. Co ciekawe, wówczas Biało-Czerwoni pobiegli szybciej niż w Amsterdamie. Ukończyli bowiem bieg w czasie 2:59.85 (teraz 3:01.18). Nie zmienia to faktu, że nasi sprinterzy spisali się wyśmienicie, wykorzystując przy okazji wyczerpanie Brytyjczyków.
Joanna Linkiewicz (srebro, 400m przez płotki)
26-letnia Joanna Linkiewicz już w ubiegłym roku zasygnalizowała niezłą dyspozycję. Polka zdobyła brąz w halowych mistrzostwach Europy w Pradze w sztafecie 4x400m, a później dołożyła dwa złote krążki z Uniwersjady - indywidualnie oraz w sztafecie. Jak duży progres zrobiła nasza reprezentantka widać dobitnie, gdy spojrzy się na jej wynik z Zurychu. Na poprzednich mistrzostwach Europy zajęła bowiem ósmą lokatę.
Marcin Lewandowski (srebro, bieg na 800 metrów)
Po sześciu latach ponownie stanął na podium mistrzostw Europy. W Barcelonie zawodnik był jednak najlepszy, teraz zaś przegrał z... Adamem Kszczotem. W każdym razie srebro to kolejny sukces tego zawodnika, który zapewne wciąż mierzy jeszcze wyżej. Wielokrotnie Marcin Lewandowski miał pecha lub też nie był w najwyższej formie. Obecnie wydaje się, że jest dobrze przygotowany i może uda mu się pokusić o medal na igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro.
Michał Haratyk (srebro, pchnięcie kulą)
Ma dopiero 24 lata, co w tej konkurencji oznacza młodość. To również nasza wielka nadzieja, w tym również na sukces w Rio de Janeiro. Kulomiot w ostatnich dwóch latach stawał na podium mistrzostw Polski, ale jego wyczyn w Amsterdamie jest z zupełnie innej półki. Jeszcze kilka miesięcy w Portland podczas halowych mistrzostw świata nie zachwycił, ale też spisał się rewelacyjnie. Był zresztą blisko swojego rekordu życiowego (21,23). Do jego wyrównania zabrakło mu tylko 4 centymetrów.
Adam Kszczot (złoto, bieg na 800m)
Już po raz drugi z rzędu zdobył mistrzostwo Europy, a jeśli dołożymy do tego srebro z ubiegłorocznych mistrzostw świata, to mamy potwierdzenie, że 27-letni średniodystansowiec jest w gronie faworytów do złota olimpijskiego. W Amsterdamie Kszczot udowodnił, że jest w wysokiej formie. Do tego znakomicie rozegrał bieg pod względem taktycznym, co może mieć w Rio de Janeiro ogromne znaczenie. To właśnie w Brazylii spróbuje wywalczyć jedynego medalu, jakiego mu brakuje w bogatej kolekcji.
ZOBACZ WIDEO Adam Kszczot: Piszę historię tu i teraz (źródło: TVP)
{"id":"","title":"","signature":""}
Robert Sobera (złoto, skok o tyczce)
Konia z rzędem temu, kto spodziewał się, że Robert Sobera zostanie mistrzem Europy. Wprawdzie 25-letni tyczkarz należy do grona najlepszych w naszym kraju, ale faworytów do medali mieliśmy raczej innych - Pawła Wojciechowskiego oraz Piotra Liska. To w końcu oni znakomicie wypadli przed rokiem na mistrzostwach świata w Pekinie. Teraz swojej szansy nie zmarnował Sobera. Polakowi udało się nie tylko stanąć na podium, lecz sięgnąć po złoto. To ogromna sensacja, bo wydawało się, że z łatwością sięgnie po niego Renaud Lavillenie. Konkurs nie stał bowiem na wysokim poziomie.
Piotr Małachowski (złoto, rzut dyskiem)
To jeszcze nie dominacja. Do tego nieco brakuje, ale Piotr Małachowski potwierdził, że to on jest głównym kandydatem do złota. Doświadczony dyskobol przed rokiem triumfował w mistrzostwach świata, a w Amsterdamie również sięgnął po złoto. To jego druga wygrana w kontynentalnym czempionacie, wcześniej wygrał w 2010 roku w Barcelonie. Możliwe, że w takiej formie nasz reprezentant wróci ze złotem, ale już igrzysk olimpijskich. Osiem lat temu w Pekinie Małachowski był drugi, a przed czterema laty w Peknie piąty.
Anita Włodarczyk (złoto, rzut młotem)
To była czysta formalność. Anita Włodarczyk od dawien dawna pozostaje poza zasięgiem rywalek. W cuglach wygrywa wszystkie zawody. Nie inaczej było w Amsterdamie. Dla Polki było to jedynie przetarcie przed igrzyskami olimpijskimi, ale prawda jest taka, że nawet w Rio de Janeiro nie będzie nikogo, kto mógłby poważnie zagrozić naszej reprezentantce. Prawdopodobnie 31-letnia zawodniczka będzie ponownie rywalizować ze sobą i własnym rekordem świata, który chciałaby poprawić.
Angelika Cichocka (złoto, bieg na 1500m)
Wcześniej zdobywała już medale, ale wyłącznie w halowych imprezach. Dwa lata temu wywalczyła srebro w halowych mistrzostwach świata, a przed rokiem również srebro, ale w kontynentalnym czempionacie. Na otwartym stadionie brakowało jej sukcesu. Na poprzednich imprezach nie zachwycała, zdarzało się jej szybko odpadać. W Amsterdamie było inaczej. 28-letnia Polka nie miała rewelacyjnego czasu, ale najważniejsze, że w decydującym momencie spisała się znakomicie. Oby równie efektywna była w Rio, choć niewątpliwie będzie jej bardzo trudno o podium.
Paweł Fajdek (złoto, rzut młotem)
27-letni młociarz potrafił postraszyć w eliminacjach, ale w konkursie głównym zrobił to, co do niego należało. Polak wypadł znakomicie, oddając aż trzy próby powyżej 80 metra. Dość powiedzieć, że żaden inny rywal nie zdołał się zbliżyć do tej granicy. Paweł Fajdek od trzech lat deklasuje swoich rywali - na dwóch największych imprezach zdobył od tamtej pory trzy z czterech możliwych złotych medali. Na jego koncie brakuje jeszcze krążka z igrzysk olimpijskich, ale inny scenariusz niż złoto w Rio de Janeiro będzie sporą niespodzianką.