Siódemka może okazać się szczęśliwa - rozmowa z Wojciechem Jankowskim, trenerem kadry wioślarzy

- Nie ma planu minimum ani maksimum. Celem jest medal - mówi Wojciech Jankowski. Do igrzysk pozostało już tylko kilka dni. - Niczego bym nie zmienił w przygotowaniach. Czekamy - przyznaje.

Maciej Krzyśków
Maciej Krzyśków

Maciej Krzyśków: Które to będą igrzyska olimpijskie dla Wojciecha Jankowskiego?

Wojciech Jankowski: To będą moje siódme igrzyska. Zacząłem od Seulu w 1988 r., gdzie jako zawodnik na dwójce ze sternikiem zająłem IX miejsce. Potem była Barcelona w 1992 r. i brązowy medal na czwórce ze sternikiem. Cztery lata później w Atlancie na czwórce bez sternika byłem dwunasty. Od Sydney biorę udział w igrzyskach już jako trener.

Pytam, bo sam nie wiem, czy po tylu występach dreszczyk związany z najważniejszą imprezą na świecie jeszcze się może trenerowi udzielać?

- Dreszczyk emocji zawsze towarzyszy w sporcie, a że zbliżają się igrzyska, to i emocji przybywa... Siódemka może być jednak szczęśliwą liczbą.

Przygotowania przebiegają zgodnie z planem czy chciałby coś trener w nich zmienić, gdyby mógł cofnąć czas?

- W przygotowaniach nie zmieniłbym nic. Wszystko idzie po naszej myśli.

Do kadry na szczęście wrócił Mikołaj Burda - czy psychicznie i fizycznie wszystko jest z nim w porządku? Stracił przecież drugie zgrupowanie w Portugalii.

- Mikołaj Burda wrócił do składu ósemki. Wywalczył sobie miejsce podczas przejazdów kontrolnych. Mikołaj był w bardzo dobrej, wysokiej dyspozycji sportowej przed nieszczęśliwym zdarzeniem w Toruniu . Trzy tygodnie wypadły mu z przygotowań, ale resztę trenował w domu. Potem dołączył do nas. Jest ok.

Przed ostatnim obozem w Wałczu byliście na zgrupowaniu w Zakopanem. Dlaczego właśnie góry?

- Góry są dla nas odskocznią od treningu specjalistycznego na wodzie. Połączyliśmy w Zakopanem pracę z wypoczynkiem, czerpaliśmy z nich energię. Góry posiadają piekielną moc. Niech taka będzie z nami podczas igrzysk w Londynie.

Teraz jesteście w Wałczu - wioślarze już oddychają rękawami czy dopiero zaczną z powodu obciążenia fizycznego?

- Ostatnie trzy tygodnie spędzamy w Wałczu, w naszym drugim domu. To tutaj spędzamy 150 dni w roku. Trening polega na przygotowaniu zawodników do maksymalnego wysiłku, który będzie towarzyszył wioślarzom na torze w Eton.

Bardzo ważnym elementem jest nie tylko przygotowanie fizyczne, ale też psychiczne. Czy zawodnicy i zawodniczki korzystają z pomocy psychologa? A może Wojciech Jankowski to najlepszy trener i psycholog w jednym?

- Ósemka współpracuje z psychologiem dr Markiem Graczykiem z SIOKO przy PKOL-u. Nasza współpraca polega na umacnianiu pracy w zespole. Psycholog ma nauczyć zawodników, jak radzić sobie samemu w sytuacjach stresowych, które są nieodzowne w sporcie i w życiu codziennym. Wspieram zawodników, ale po to są psycholodzy, aby wykonywali swoja pracę. Jak jesteś dobrze przygotowany, to psycholog jest ci niepotrzebny. Problemy zaczynają się dopiero przy niepowodzeniach na zawodach. Szukasz wtedy każdej pomocnej dłoni.

Po tegorocznych startach w Pucharze Świata możemy być umiarkowanymi optymistami?

- Po wygranych regatach w Pucharze Świata w Monachium jesteśmy dobrej myśli na dobry występ i dobry wynik w Londynie. Ale nie zapominajmy, że inni też przygotowują się do igrzysk.

A propos startu w Monachium. Nasza ósemka był co prawda najlepsza, ale zabrakło wówczas naszych zachodnich sąsiadów.

- Wygraliśmy z osadami, które też posiadają kwalifikacje olimpijskie i będą się ścigać z nami w Eton. Niemcy jako osada ósemki są bardzo groźni i będą kandydatem numer jeden do złota w Londynie. Jest jednak osiem osad i wszyscy będą walczyć o medale.

Czy przygotowania różnią się od tych w Pekinie? Taką grupę ludzi, mam na myśli naszą ósemkę, która zdobyła już tyle tytułów cały czas trzeba jakoś inaczej motywować, zaskakiwać w treningach, aby nie popadła w rutynę?

- Różnica jest przede wszystkim taka, że teraz jesteśmy w Europie i nie musimy zmieniać stref czasowych. Mamy swój klimat. Tematy treningowe są podobne. Metody uzyskiwania wysokiej formy zostały wcześniej sprawdzone. Nie ma rutyny - zawodnicy ścigają się sami ze sobą, nakręcają się uzyskiwaniem dobrych czasów na przejazdach, na treningach wytrzymałości tlenowej podczas jazy ciągłej. Im lepszy jesteś na treningu, tym jesteś pewniejszy o dobry występ na zawodach.

Zakładacie plan minimum jeżeli chodzi o medale? Jaki to plan? Która osada może być takim naszym czarnym koniem?

- Plan minimum i maksimum jest dla nas jeden - zdobyć medal na igrzyskach w Londynie. Zaczynamy starty 28 lipca, a finał jest pierwszego sierpnia. Czarny koń? Liczymy, że będzie to polska ósemka.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×