Wielka Brytania i Australia to, oprócz Tunezji, najsłabsze drużyny występujące na igrzyskach olimpijskich. Jedna z nich zapewne zajmie ostatnie miejsce w grupie A. Przed turniejem na tę lokatę skazano gospodarzy. Mieli oni jednak nadzieję, że we wtorek pójdą w ślady swoich koleżanek i odniosą historyczne zwycięstwo.
Kangury szybko jednak wybiły im te myśli z głowy. Atak Travisa Passiera zapewnił im bardzo wysokie prowadzenie 11:3. Brytyjczycy zdołali zniwelować straty do pięciu oczek (16:11), ale na tym ich możliwości się wyczerpały. Seta zakończył Thomas Edgar (25:15). Druga partia miała zupełnie inny przebieg. Przy stanie 10:10 o czas musiał poprosić trener Uriarte. Na drugą przerwę techniczną zespoły zeszły po skutecznym ataku McGiverna (15:16). Taka sytuacja, jak łatwo się domyślić, nie trwała długo. Błędy miejscowych zapewniły Australijczykom trzy oczka przewagi i komfort psychiczny w końcówce (21:18). Od tego momentu podopieczni Harry'ego Brokkinga nie zdobyli już ani jednego punktu. Mimo to w trzeciej odsłonie pojedynku dalej starali się podjąć walkę. Niestety tylko do pierwszej przerwy technicznej - później po ich stronie znów pojawiła się cała masa błędów. Blok Aidana Zingela doprowadził do stanu 14:7. Końcówka nie przyniosła kibicom emocji - zepsuty serwis Millera zapewnił siatkarzom z Antypodów zwycięstwo.
Brytyjczycy potwierdzają, że start gospodarzy igrzysk w każdej konkurencji nie zawsze jest dobrym pomysłem. W żadnym elemencie nie nawiązali walki z Australią, która nie jest przecież światową potęgą. Na nieoficjalną nagrodę MVP zapracował Thomas Edgar (13 punktów).
Wielka Brytania - Australia 0:3 (15:25, 18:25, 20:25)
Wielka Brytania: Pipes, Bakare, Plotyczew, McGivern, French, Lamont, Hunter (libero) oraz O'Malley, Haldane, Pink.
Australia: Zingel, Passier, Yudin, Paecock, White, Edgar, Tutton (libero).
Tabela grupy A: