Rywalką Darii Pogorzelec była Abigel Joo. Węgierka do walki przystąpiła z kontuzją nogi, co stawiało reprezentantkę Polski na faworyzowanej pozycji. Przeciwniczka naszej zawodniczki nie zamierzała się jednak poddawać i wygrała przez ippon. - Rzeczywiście, pół minuty za szybko skończyłam walkę w swojej głowie. Czułam się zwycięzcą. Węgierka wykorzystała prezent - powiedziała w rozmowie z Przeglądem Sportowym polska reprezentantka.
Pogorzelec przyznała, że kontuzja rywalki nie wpłynęła dobrze na jej postawę. - Bardzo mnie ta sytuacja dekoncentrowała, bo nie wiedziałam czy się bijemy, czy nie. W trakcie pojedynku też widziałam, że kuleje i nie wiedziałam, jak się zachować. Powinnam jak Amerykanka skopać jej tę nogę. Tak, żeby płakała i się poddała. A we mnie obudziło się dziecko, myślałam kilka razy "o jeny, boli ją noga". Muszę omówić to z moim psychologiem. Podczas mistrzostw Europy wyszłam do walki z tą Węgierką ze złamaną ręką i ona się tym nie przejęła. Ba! Chwyciła mnie nawet za nią. Tylko uklęknęłam i jęknęłam z bólu. Teraz, tuż po walce, są we mnie jeszcze emocje, ale przyjdą łzy i depresja. Czeka mnie trudna noc - tłumaczyła 22-letnia zawodniczka.
Źródło: Przegląd Sportowy