Wielka kariera Michaela Phelpsa dobiegła końca. Amerykanin zadziwił świat 12 lat temu, w Sydney, gdy jako 15-latek zajął 5. miejsce na 200 m stylem motylkowym i został najmłodszym olimpijczykiem w amerykańskiej reprezentacji pływackiej.
Worek rozwiązał się cztery lata później, w Atenach. Sześć złotych medali i dwa brązowe 19-latka z Baltimore natychmiast rozpoczęły dyskusję: Czy Phelpsa stać na pobicie legendarnego rekordu Marka Spitza, który w 1972 roku w Monachium wywalczył siedem złotych medali?
Wielki talent, tysiące godzin katorżniczej pracy i odrobina szczęścia złożyły się na pozytywną odpowiedź. Misja "Pekin" mogła zakończyć się spektakularną klęską, kiedy Phelps wygrał wyścig na 100 m stylem motylkowym o 0,01 s, wyprzedzając na finiszu Milorada Čavicia, który... za lekko nacisnął ścianę. Na nic zdały się protesty serbskiej delegacji, to Amerykanin wyszedł z potyczki zwycięsko. Do tego siedem rekordów świata i pozycja najwybitniejszego pływaka w historii.
Zawody w Pekinie odcisnęły swoje piętno. Amerykanin, przygotowując się do igrzysk w Atenach i Pekinie, przez sześć lat nie opuścił ani jednego treningu. Wypalony, zarzucił treningi, zapadając się jesienią 2009 roku na sześć tygodni pod ziemię. - Szanse [na kontynuację kariery] były pół na pół. Naprawdę nie wiedziałem, czy jeszcze wróci - mówił Bob Bowman, trener Phelpsa.
Sam Amerykanin wspomina: - Było bardzo ciężko, nie wiedziałem, czy jeszcze mam zapał do pracy. Chwilę potrwało, zanim sobie na to odpowiedziałem. Nie wiedział tego Bob [Bowman], nie wiedziała moja mama. Nie mogli mi w tym pomóc.
Ostatecznie Phelps powrócił. Przed igrzyskami w Londynie zapowiedział jednak, że to ostatni występ w jego karierze.
Zaczęło się źle, od fatalnego startu w finale na 400 m stylem zmiennym (do którego zakwalifikował się z ostatniego miejsca) i finiszem poza podium. Kilka dni później świat przecierał oczy ze zdumienia, gdy na ostatnich metrach przegrał złoto na swoim koronnym dystansie, 200 m stylem motylkowym. Odkupienie przyszło dwa dni później, gdy wywalczył pierwszy indywidualny złoty medal w Londynie. Łącznie zakończył turniej z sześcioma krążkami, w tym czterema z najcenniejszego kruszcu.
Licznik Phelpsa zatrzymał się na 22 medalach i aż 18 złotych.
Czy jeszcze zobaczymy "Latającą Rybę" na pływalni?
Matka pływaka, zawsze towarzysząca mu podczas startów, chciała, by jej syn wystartował w Rio de Janeiro. Phelps jednak w maju oznajmił, że od decyzji nie ma odwrotu: Gdy zakończę karierę, zakończę ją definitywnie - mówił.
- Do Rio pojedziemy pooglądać zawody - pocieszył zasmuconą matkę.
ale w końcu będzie mógł sobie zajarać bez obawy, że go wykluczą ;D