W sobotę podopieczni Andrei Anastasiego gładko pokonali gospodarzy - Wielką Brytanię 3:0. To było tak naprawdę dobre przetarcie dla biało-czerwonych przed meczami o dużą stawkę. - Wielka Brytania nie może stanowić dla nas jakiegokolwiek zagrożenia - podkreśla w rozmowie ze SportoweFakty.pl Ryszard Bosek. - To było w zasadzie potwierdzenie tego, że utrzymaliśmy koncentrację, bo z takimi zespołami, jak Wielka Brytania musimy spokojnie wygrywać. Ważne jest to, aby koncentrować się na najbliższym celu. Trener wyraźnie pokazał, że nie ma żadnych innych koncepcji i wychodzi jedną szóstką, aby utrzymać status quo w zespole. Oglądając mecze przeciwników, można powiedzieć, że spokojnie stać nas na to, aby wygrać medal. Myślę, że kibice mogą nawet mówić o złocie – ocenia nasz ekspert.
Na zakończenie grupowych zmagań Polacy zmierzą się w poniedziałkowe przedpołudnie z Australią. To będzie kolejne spotkanie z gatunku tych, w których biało-czerwoni będą murowanymi faworytami i każdy inny rezultat niż przekonująca wygrana będzie sporego kalibru niespodzianką. Przestrogą przed naszym zespołem niech będzie jednak ostatni występ Kangurów, którzy byli o krok od pokonania Włochów. - To prawda. To jest kolejne potwierdzenie, że nie wolno stracić koncentracji. Australia to drużyna złożona z w miarę doświadczonych zawodników grających w Europie. Pokazali się z dobrej strony i na pewno musimy być czujni, ale nie możemy zakładać, że Australia to przeciwnik, który może nam zagrozić, jak będziemy skoncentrowani. Porażka w tym meczu może nam pokrzyżować szyki w tabeli i nie możemy sobie na to pozwolić – uważa złoty medalista igrzysk w 1976 roku w Montrealu.
Przed ekipą Andrei Anastasiego rysuje się niepowtarzalna perspektywa awansu z pierwszego miejsca w grupie A, które gwarantowałoby teoretycznie najsłabszego rywala na etapie ćwierćfinałowym. To wszystko efekt niespodziewanego triumfu Argentyńczyków nad Bułgarią. - Argentyńczycy nam pomogli, chociaż ja uważam, że Bułgarzy z nami zagrali mecz życia i będą mieli problemy, aby powtórzyć takie spotkanie. Musimy to wykorzystać i nie stracić pierwszego miejsca. Ono gwarantuje nam rywala z czwartego miejsca, który w teorii jest najsłabszy. Chociaż tak naprawdę nie wiem, z kim zagramy. Lepiej nie ryzykować grania z mocnymi przeciwnikami, bo nie wiadomo kto zajmie drugie, czy trzecie miejsce. Można wylosować kogoś mocnego i niepotrzebnie się narażać - analizuje Bosek.
W grupie B wszystko tak naprawdę może się jeszcze zdarzyć. Przed ostatnią serią spotkań pod kreską znajdują się Serbowie i Tunezyjczycy, ale niekorzystne wyniki mogą jeszcze spowodować, że za burtą turnieju olimpijskiego znajdą się nawet Brazylijczycy. - Tam jest wyrównany i zarazem bardzo wysoki poziom wszystkich zespołów. Najbardziej musimy nastawić się na to, jak my będziemy grali. Jeśli będziemy grać swobodnie, na miarę swoich możliwości, to dla nas nie ma rywali. Minęły już emocje igrzysk olimpijskich związane z otwarciem. Najsłabszy mecz mamy już za sobą i musimy myśleć, abyśmy grali na swoim poziomie. Jeśli nasi reprezentanci będą grać to, co potrafią, to możemy być spokojni - mówi Ryszard Bosek, analizując naszego potencjalnego rywala w ćwierćfinale.
Nie ulega wątpliwości, że po zadyszce w pojedynku z Bułgarami, nasi reprezentanci złapali swój rytm i znów wymieniani są w gronie faworytów do olimpijskiego zwycięstwa. Bosek uważa, że w walce o medale nie powinno dojść do niespodzianek. - Myślę, że status quo się nie zmieniło. Jesteśmy my, Rosjanie, Amerykanie i Brazylijczycy. Ćwierćfinał jest najważniejszy. Amerykanie wczoraj mieli piłkę meczową z Rosją, a ostatecznie przegrali. To samo może zdarzyć się w ćwierćfinale. Nic się nie zmieniło w gronie faworytów - uważa dyrektor sportowy Wkręt-metu AZS Częstochowa.
- Zmierzamy po medal. Można to nawet powiedzieć na podstawie tego, jak radzą sobie inne zespoły. Trzeba podkreślić, że nasz zespół stać na to, by zdobyć złoty medal - miłym akcentem kończy Ryszard Bosek.
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)