O tym, że francuskie koszykarki w Londynie grają doskonale - wszyscy wiedzieli. Nikt jednak nie przypuszczał, że w półfinale tak wysoko pokonają Rosjanki. Aktualne mistrzynie Europy były równorzędnym rywalem dla podopiecznych Pierre'a Vincenta jedynie przez dwie i pół kwarty.
Marsz Francuzek do finału zaczął się od dwóch celnych rzutów zza linii 6,75 m Celine Dumerc, która tradycyjnie była wiodącą postacią swojego zespołu. Rosjanki przespały kilka minut, a to kosztowało je bardzo wiele.
Prawdziwy dramat Sbornej rozpoczął się jednak w czwartej kwarcie, kiedy to Rosjanki pudłowały z najłatwiejszych pozycji, a Trójkolorowe były bezwzględne i powiększyły swoją przewagę nawet do 20 punktów. Bezradność ekipy Borysa Sokołowskiego była aż nadto widoczna, a koncert Francuzek przerodził się w efektowną wygraną i awans do wielkiego finału.
Dumerc i spółka rozegrały kolejny znakomity mecz. Kolejny raz udowodniły, że są kapitalnie przygotowane do turnieju olimpijskiego, zadając decydujące ciosy w końcówkach spotkań.
Tym razem kluczem do sukcesu była skuteczność. Francuzki zanotowały 52 procent skuteczności rzutów z gry. Dzięki temu aż sześć podopiecznych trenera Vincenta mogło pochwalić się podwójną zdobyczą punktową.
W wielkim finale w Londynie Francuzki zmierzą się z niepokonaną dotychczas reprezentacją USA.
Rosja - Francja 64:81 (15:24, 16:14, 20:21, 13:22)
Rosja: Danilochkina 13, Hammon 13, Kuzina 8, Zhedik 7, Vieru 6, Vodopyanova 6, Belyakova 5, Grishaeva 3, Petrakova 3, Osipova 0, Arteshina 0, Korstin 0.
Francja: Lawson-Wade 18, Gomis 15, Gruda 11, Dumerc 11, Yaucoubou-Dehoui 10, Miyem 10, Ndongue 4, Godin 2, Beikes 0, Lepron 0, Laborde 0, Digbeu 0.