Po nieudanym starcie w Londynie Marcin Dołęga zastanawiał się nad końcem kariery. - Chcę jeszcze raz spróbować, udowodnić samemu sobie, że potrafię. Mam nadzieję, że się podniosę po tym, co stało się w Londynie. Nigdy nie dźwigałem dla pieniędzy. Kocham to, co robię. Nie wyobrażam sobie życia bez tego. Nie po to ciężko trenowałem przez 20 lat, by teraz wszystko rzucić, by żegnać się w takim stylu. Czuję, że mam w sobie jeszcze tyle siły, by wygrać niejedne zawody. Chciałbym jednak inaczej podchodzić do sportu. Nie będę się spinał jak do tej pory. W Londynie za wszelką cenę chciałem zdobyć medal, może to mnie zgubiło. Najważniejsze zawody, które trzeba wygrać, to życie. Reszta to tylko dodatek, który powinien sprawiać przyjemność - powiedział polski ciężarowiec w rozmowie z Przeglądem Sportowym.
Dołęga bardzo przeżył niepowodzenie w Londynie, gdzie był kandydatem do złotego medalu. Po zawodach do swojego pokoju wrócił dopiero o szóstej nad ranem - do tego czasu snuł się po Londynie. Marcin Dołęga nawet przyspieszył swój powrót do Polski o dwa dni. Teraz chce jeszcze raz spróbować. Oby z pozytywnym skutkiem.
Cała rozmowa w Przeglądzie Sportowym.
Poza tym Olimpiada pokazała za co stać Dołęgę.
Dość karmiania (żerowania)sie naPanu Dołedze mówimy ;Dziękujemy i żegnamy!!! I na koniec.Każdy sportowiec z Olimpady ,który w Anglii nic
nie zaliczył - powinnien sam niezwłocznie zakończyc karierę..mam na mysli choćby tyczkarzy,czy wielu innych.
Dość mamy takich nieudaczników..Dość!!! Czytaj całość