Kylmaekorpi po ostatnim turnieju GP: To jak wygrać walkę z góry przegraną (foto)

W sobotę Joonas Kylmaekorpi wygrywając ostatni w tym sezonie turniej Grand Prix na długim torze, zapewnił sobie trzeci w karierze tytuł mistrza świata. Fin po zawodach nie krył radości.

W tym artykule dowiesz się o:

[i]

- Zdobyć mistrzostwo w tym roku, to jak wygrać walkę z góry przegraną. Pod koniec marca, gdy uległem kontuzji podczas meczu ligi brytyjskiej, lekarze nie pozostawiali mi złudzeń - kuracja miała trwać sześć miesięcy. Byłem załamany, bo oznaczało to, że ominie mnie cały sezon. Na szczęście zimą poznałem światowej klasy fizjoterapeutę. Ricardo Huelamo, który pracuje w Rihuma Centre Clinic w Gironie, błyskawicznie zorganizował mi operację w Barcelonie, a później zajął się moją rehabilitacją. Gdy któregoś dnia na zabiegi oczekiwałem razem z piłkarzem Barcelony, trzecim na świecie zawodnikiem w motocrossie i dobrze wam znanym Tadziem Błażusiakiem, wiedziałem, że podjąłem słuszną decyzję przyjeżdżając do Hiszpanii. Wystarczy spojrzeć na obwieszone zdjęciami z gratulacjami ściany, aby zauważyć, że Ricard pracował z takimi sławami jak Lance Armstrong, Juan Pablo Montoya czy Zinedine Zidane. Gojenie mojej kontuzji, złamanego obojczyka i ramienia pękniętego w trzech miejscach, przyspieszane było między innymi zastrzykami z mojej krwi. Sam za bardzo nie rozumiem na czym większość z tych zabiegów polega, ale najważniejsze, że działają i to błyskawicznie. Sezon, który według angielskich i szwedzkich lekarzy powinien się dla mnie skończyć w marcu, rozpoczął się dla mnie powtórnie w maju [/i]- powiedział po zawodach szczęśliwy Fin .

Joonas Kylmaekorpi przekonuje, że obronić mistrzowski tytuł w tym sezonie nie było łatwo. - Tegoroczna walka o tytuł mistrza świata nie była tak łatwa, jak by się wydawało. Co prawda wygrałem aż cztery z sześciu turniejów Grand Prix, ale presja, abym obronił złoty medal była wielka. Mam jednak to szczęście, że pracuję ze znakomitą ekipą. Podczas trzyletniej walki w cyklu GP nigdy nie zaliczyłem defektu. To pokazuje nie tylko, że zainwestowałem w świetny sprzęt, ale również, profesjonalną pracę moich mechaników - Chrisa Geera i Paula Knotta.

- Obronić tytuł mistrza świata trzeci raz z rzędu, to niesamowite uczucie. W dziedzinie sportu "track racing", do której należy również żużel, udało się to jeszcze tylko jednemu sportowcowi - Gherdowi Rissowi. Jestem również bardzo zadowolony z faktu, że udało mi się wygrać ostanie Grand Prix w Vechcie. W ubiegłych latach zapewniałem sobie tytuł mistrza w połowie zawodów, a później trudno było ścigać się z taką samą koncentracją. Teraz uściskałem moich najbliższych, przyjąłem gratulacje od sponsorów i mechaników, wróciłem do parku maszyn i w jednej sekundzie byłem już myślami przy kolejnym wyścigu. To były wymagające zawody, tym bardziej, że tor pozostawiał wiele do życzenia. Odebrać złoty medal to zawsze bardzo wzruszająca chwila. Do Niemiec przyjechało wielu moich kibiców z Finlandii i atmosfera, jaką stworzyli sprawiła, że będzie to dla mnie niezapomniany dzień - dodał na zakończenie 32-letni zawodnik.

Współpraca: Sandra Rakiej.

Źródło artykułu: