- To jest jakieś nieporozumienie - kwituje dobitnie całe przedsięwzięcie Piotr Trąbski z podkomisji do spraw miniżużla, działającej przy Głównej Komisji Sportu Żużlowego. - Zamiast używać wzniosłego słownictwa, mówić o jakimś centrum, powinniśmy się skupić na tym, aby znaleźć pieniądze na zakup sprzętu, jak chociażby motocykli o pojemności 125 cc. Uważam bowiem, że to przedszkole żużla powinno się bardziej rozwijać. Powinniśmy iść w tym kierunku i pomóc młodym ludziom, których nie zawsze stać na zakup sprzętu. Wskazane byłoby, gdyby przy każdym ekstra, czy też pierwszoligowym klubie w Polsce działał minitor. Na to właśnie potrzeba pieniędzy, a nie na jakieś archaiczne nazewnictwo. Centrum to wyraz z poprzedniej epoki. Takie coś jest niepotrzebne. Uważam, że bardziej powinniśmy skupić się na wspomaganiu tego, co już jest.
Trąbski, który od lat odpowiedzialny jest za polski miniżużel, jest zdecydowanym przeciwnikiem lobbowanej od kilku lat przez FIM rywalizacji w kategorii 250 cc. - W Polsce na miniżużlu zawodnicy jeżdżą od dziewiątego do szesnastego roku życia na motocyklach o pojemności 80-125 cc. Przy czym adept może rozpocząć treningi w wieku 9 lat, a rok później może zdawać certyfikat "MŻ". Jeśli natomiast mówimy o klasie 250 cc, to FIM mocno forsuje tę kategorię. To jest jednak rywalizacja przeznaczona dla adeptów w wieku od czternastu do siedemnastu lat. W naszym kraju natomiast w wieku czternastu lat można rozpoczynać już treningi na motocyklu o pojemności 500 cc, sezon później zdawać licencję, a w wieku szesnastu lat uczestniczyć w ligowych zawodach. Do czego potrzebna jest nam więc klasa 250 cc? Polacy przecież nie gęsi i swój rozum mają - tłumaczy działacz.
Kolebką minispeedwaya jest Dania i właśnie na systemie szkolenia w kraju Hamleta opiera się Piotr Trąbski. - Zdecydowanie najlepszym rozwiązaniem w szkoleniu dzieci i młodzieży w naszym kraju jest oparcie się o systemie duńskim, gdzie kilkuletnie dzieci zaczynają starty od motocykli 50 cc. Później przesiadają się na maszyny 80 cc, natomiast na koniec przechodzą na tor klasyczny. U nas od kilku lat podczas zawodów przeprowadzamy właśnie pokazowe jazdy w klasie 50 cc. Szkolenie w tej kategorii odbywa się już w Wałbrzychu, Wawrowie, Częstochowie i Rybniku. To jest dobre, ale musimy jeszcze dotrzeć do Ministerstwa Sportu i Ministerstwa Zdrowia, żebyśmy mogli opublikować stosowne regulaminy dla tej klasy - przekonuje Trąbski.
Toruńskie centrum szkolenia działać miałoby przy MotoArenie i przeznaczone byłoby dla adeptów z północnej części naszego kraju. - Nie wiem jak pomysłodawcy tego centrum szkolenia chcą rozwiązać temat logistyki. W zajęciach brać udział mieliby przecież młodzi chłopcy z północy kraju, którzy jeszcze się uczą. Dojazd nawet z Gdańska do Torunia to przecież sporo kilometrów - zakończył Piotr Trąbski.
Piotr Trąbski o centrum szkolenia w Toruniu: To jest jakieś nieporozumienie
Jan Ząbik, Zenon Plech oraz Jan Chudzikowski chcą stworzyć w Toruniu centralny ośrodek szkolenia adeptów w klasie 125-250 cc. Do tego pomysłu postanowił odnieść się Piotr Trąbski.
Źródło artykułu:
od zeszłego roku, mój syn bawi się w mini żużel, miałem przyjemność poznać pana Trąbskiego, jak dla mnie człowiek zeszłej epoki jednak oddany sercem temu co robi, nie jest to działacz id Czytaj całość
W porównaniu do chociażby Danii, stan mini żużla w Polsce jest w nie najlepszym położeni Czytaj całość
"Optymistą jest również członek GKSŻ odpoCzyli w 2008 większe pojemności - 125ccm i 250ccm były OK, a teraz bo Toruń coś robi to są niedobre....Ciekawe Czytaj całość