Żużel. W Rybniku rośnie kolejny talent. W 24 godziny został mistrzem świata i Europy. "Zaimponował mi"

WP SportoweFakty / Tomasz Rosochacki / Franciszek Szczyrba w kasku czerwonym
WP SportoweFakty / Tomasz Rosochacki / Franciszek Szczyrba w kasku czerwonym

Trzeci weekend lipca był bardzo szczęśliwy dla Franciszka Szczyrby. Młody żużlowiec w nieco ponad 24 godziny zdobył tytuł mistrza świata oraz Europy. To ogromne osiągnięcie dla początkującego adepta.

Nazwisko Szczyrba fani czarnego sportu mogą kojarzyć, bowiem w przeszłości na żużlowych torach ścigał się wychowanek RKM-u Rybnik - Marek Szczyrba. Franciszek Szczyrba jest z kolei jego synem, który jak wielu młodych chłopaków z żużlowymi korzeniami, zdecydował się iść w ślady swojego ojca.

Franciszek Szczyrba ma dopiero dwanaście lat, ale już uchodzi za jednego z bardziej utalentowanych zawodników na mini torze. I trudno się dziwić takim opiniom, skoro młodzian ze Śląska w jeden weekend został mistrzem Europy (wyniki TUTAJ), a nieco ponad 24 godziny później stanął na najwyższym stopniu podium mistrzostw świata (wyniki TUTAJ).

- Ja to mogę powiedzieć, że bardzo to wszystko przeżyłem. Psychicznie mnie to zmęczyło. Była taka szóstka, czy nawet siódemka chłopaków, co prezentowała naprawdę dobry poziom. W tej grupie każdy z każdym mógł stracić punkty. Franek, o dziwo, miał super starty. Nie był mega-szybki na trasie, ale mądrą jazdą bronił się przed atakami kolegów. Wykorzystywał swoje umiejętności techniczne i czucie przeciwnika. Zaskoczył mnie. Może, jako ojciec nie powinienem tego mówić, ale zaimponował mi tym wyczuciem. Umiał przewidzieć ruch rywala i zablokować atak - opowiada w rozmowie z klubowymi mediami ROW-u Rybnik, Marek Szczyrba.

ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Pawlicki, Kowalski i Żyto

Szczyrba na Słowacji był rewelacyjny. W obu turniejach nie stracił nawet punktu i zostawił w pokonanym polu znacznie bardziej doświadczonych rówieśników. - Wynik jest tym cenniejszy, że jak tam jechaliśmy, to myśleliśmy, że pojedziemy w czterech na trzy okrążenia, bo tak było rok temu. Jednak ścigaliśmy się w pięciu na czterech okrążeniach. Dla tych chłopaków to był pierwszy raz. Byliśmy w szoku. Kolejny szok przeżyliśmy, kiedy bodajże po jedenastu biegach przyszła ulewa. To było akurat przed biegiem Franka. Wody na torze było po kostki. Myśleliśmy, że już po zawodach. Jednak organizatorzy po godzinie zrobili tor lepszy niż był wcześniej, przed ulewą.

Dwunastolatek na razie uczy się żużlowego rzemiosła w klasie 125cc. Na co dzień ściga się w barwach MKMŻ Wikard Rybek Rybnik, ale teraz został również wypożyczony na rozgrywki o Puchar Ekstraligi do Stilmar Włókniarza Częstochowa. W przyszłym sezonie jednak czekają go zmiany.

- Pomysł mam taki, żeby ten rok był ostatnim Franka w miniżużlu. Jak za długo się jeździ, to nie wpływa to dobrze na rozwój. Mam nadzieję, że to się uda zrealizować i zostaniemy w Rybniku. Teraz Franek jest zawodnikiem Rybek, potem miałby jeździć w ROW-ie. Liczę, że klub przygotuje dobry plan rozwoju sportowego dla syna - skomentował Marek Szczyrba.

Czytaj także:
- Włókniarz zabrał głos ws. skandalu w Toruniu
- Gdzie oglądać żużel w telewizji? Sprawdź plan transmisji

Komentarze (0)