Uczniowski Klub Sportowy Lwiątka Częstochowa powstał po tym, jak rodzice kilku zawodników UŚKS Speedway Częstochowa nie mogli porozumieć z władzami istniejącego od lat klubu miniżużlowego. - Postanowiliśmy zadziałać sami. Kreatywność rodziców, przychylność Klubu CKM Włókniarz oraz marketu Simply pozwoliły na założenie Komitetu Społecznego Bezpieczny Żużel i uzyskanie pozwolenia na zbiórkę publiczną. Komitet ten zaczął zbierać pieniądze do puszek, za zgodą Włókniarza na stadionie, jak i w markecie Simply co w efekcie końcowym zaowocowało zakupem stabilizatorów dla dzieci - powiedziała wiceprezes Lwiątek, Klaudia Korkus.
- Wywołało to jednak konflikt z prezesem UŚKS Speedway, który postanowił w tym momencie zażądać deklaracji przynależność klubowej Kuby Korkusa, Kacpra Halkiewicza i Dawida Piestrzyńskiego w postaci umowy zobowiązującej ich do jazdy w UŚKS do ukończenia osiemnastego roku życia. Tu pojawiły się rozterki rodziców, co czynić z małymi pociechami. Nie chcieliśmy długoterminowych zobowiązań. Zastanawialiśmy się nad przejściem do Rybek Rybnik, jednak lokalny patriotyzm i chęć jazdy zawodników z lwem na piersi zwyciężyły. W listopadzie 2015 roku powstał klub, który obecnie liczy 7 chłopców i 1 dziewczynkę. W trakcie podejmowania decyzji są rodzice trzech kolejnych chłopców - dodała Korkus.
UKS Lwiątka mają problemy z infrastrukturą. - Od początku 2016 trenujemy na prywatnej posesji jednego z rodziców na niewymiarowym torze, co nie sprawia dostatecznego komfortu. Treningi organizowane są przez klub i rodziców w regularnych odstępach. Cennych wskazówek udziela naszym chłopcom prezes Lwiątek, były żużlowiec Dariusz Rachwalik. Z początkiem sezonu pojawiły się kolejne sukcesy, jak choćby 3. miejsce Dawida Piestrzyńskiego w turnieju Unijne Talenty Europy w kategorii PW50 w Wawrowie, czy 3. miejsce Kacpra Halkiewicza w IMP w Gdańsku. Jednak mając świadomość iż obiekt miejski - minitor jest w pełni niewykorzystywany, choć spełnia warunki do uprawiania sportu żużlowego w tej grupie wiekowej, podjęliśmy rozmowy z UŚKS Speedway. Jak dotąd nie przyniosły one rezultatu i w mediacje włączyły się władze miasta. Liczymy na pozytywny finał tej sprawy - przekazał Tomasz Piestrzyński, jeden z założycieli klubu.
ZOBACZ WIDEO: Marek Cieślak podziwia Jarosława Hampela: to olbrzymie cierpienie i walka
- Obecnie nasi adepci są poniżej 10 roku życia wobec tego startujemy jedynie w kategorii 50cc. Kacper Halkiewicz, najstarszy z naszych chłopców w sezonie 2016 zaczął występować w biegach pokazowych na motocyklu o pojemności 85cc, a z początkiem sezonu 2017 podejdzie do licencji miniżużlowej i będziemy mieli reprezentanta naszego klubu w IMP kategorii 80-125cc. Kolejny jest Dawid Piestrzyński, który do egzaminu podejdzie w lipcu 2017 roku. Chcemy działać długofalowo, by w 2023 roku nasi adepci dołączyli do Włókniarza - zdradził Sławomir Korkus, członek stowarzyszenia.
Najważniejszym punktem działalności małych Lwiątek jest współpraca z dorosłymi lwami z Włókniarza Częstochowa. Obecnie miniżużlowcy mający poniżej 10 lat mają duże wsparcie ze strony klubu przyciągającego tysiące kibiców w Częstochowie. Lwiątka przy wsparciu Włókniarza m.in. zorganizowały festyn "Częstochowa moim miastem, żużel moją pasją".
Częstochowianie mają opracowany plan działania, by koszty nie przerosły ich możliwości. Młodzi zawodnicy i ich rodzice starają się stworzyć atmosferę wokół Lwiątek, a poza jazdami na motocyklach organizują zajęcia kick-boxingu, czy też treningi na ściance wspinaczkowej. - Wszystkie tego typu zajęcia poprawiają sprawność ruchową oraz uczą dzieci zdrowej rywalizacji. Nasz klub utrzymywany jest ze składek rodziców oraz z datków sponsorskich. Dodatkowym źródłem utrzymania klubu są zbiórki w markecie Simply, gdzie chłopcy pakują zakupy przy kasach i za to kupujący w ramach podziękowań wrzucają drobne do puszek. Nasz klub jest nowopowstałym stowarzyszaniem więc brakuje nam jeszcze sporo do dorównania innym klubom miniżużlowym - opisał sytuację Wojciech Halkiewicz z częstochowskiego stowarzyszenia.
Lwiątka w przypadku uzyskania pozwolenia na starty na obiekcie miejskim chcą zakupić własny traktor. Poza prezesem Dariuszem Rachwalikiem w proces szkoleniowy zaangażował się też Borys Miturski. Częstochowianie są też po rozmowach z dyrekcją Górnośląskich Zakładów Dolomitowych, która mogłaby pomóc przygotować istniejący tor znajdujący się na prywatnej posesji jednego z rodziców. - mamy dużo zapału, determinacji, ściśle określony plan dotyczący klubu, a przede wszystkim mamy coś w tym wszystkim najcenniejszego - czynnych zawodników startujących w zawodach - podsumował Tomasz Piestrzyński.