W 2016 r. Marcin Wrzosek podpisał kontrakt z największą organizacją MMA w Polsce - KSW. W grudniu tamtego roku pokonał Artura Sowińskiego, dzięki czemu odebrał mu mistrzowski pas w wadze piórkowej. Jednak poległ już przy pierwszej obronie. Większej kariery we wspomnianej wcześniej federacji nie zrobił.
W 2021 postanowił dołączyć do świata freakfightów. Najpierw podpisał kontrakt z Fame MMA, a później dołączył do Prime MMA. Obecnie łączy starty w obu federacjach, ale niewykluczone, że w najbliższym czasie nie zobaczymy walki z jego udziałem.
Wszystko za sprawą oskarżeń jego byłej już partnerki Violetty Klamińskiej. W piątek (19 stycznia) kobieta postanowiła zamieścić w relacji na Instagramie informacje dotyczące jej związku z Wrzoskiem. Chodziło w nich o agresję w jej kierunku.
ZOBACZ WIDEO: Nokaut roku. Obrazki z Polski były pokazywane na całym świecie
"Używał względem mnie siły, to fakt, ale nie bił. Tak, jak napisałam wcześniej - uderzył mnie tylko raz. Cała reszta to niszczenie rzeczy, krzyki, wyzwiska, plucie na twarz, szarpanie itd." - napisała w mediach społecznościowych partnerka Wrzoska.
Całej sprawy nie zignorował sam były zawodnik KSW, który odniósł się do zarzutów. "Przemoc fizyczna wobec ukochanych osób jest dla mnie czymś niepojętym. Takie zachowania są mi obce. Obecnie moja rodzina znajduje się w bardzo trudnej sytuacji. Rodzina zawsze była i jest dla mnie najważniejsza" - zaznaczył Wrzosek.
"Dlatego z troski o najbliższych - w tym malutką córeczkę - nie będę w sposób szczegółowy odnosił się publicznie do krążących w internecie pomówień. Nie będę również komentował problemów prywatnych i zdrowotnych moich bliskich. Dla dobra naszej trójki bardzo proszę o powstrzymanie się od komentarzy, które mogą niepotrzebnie eskalować emocje" - dodał przy okazji najprawdopodobniej jedynej odpowiedzi do całej sytuacji, zamieszczonej w relacji na Instagramie.
W obronie 36-latka z Bydgoszczy stanęła jego była partnerka Anita Bekus, zawodniczka sportów sylwetkowych. Para spędziła wspólnie 13 lat i mimo że zaręczyła się, to ostatecznie doszło do rozstania.
"W związku z napływającymi wiadomościami od Was dotyczących Marcina i jego sytuacji nie będę odpisywać i za bardzo komentować, bo to tak naprawdę nie moja sprawa. Jedynie mogę się odnieść do okresu, w którym byliśmy razem. A więc przez 13 lat Marcin nigdy nie podniósł na mnie ręki... nie szarpał itd. itp. Nie używał wobec mnie żadnych wyzwisk, nie przejawiał żadnych objawów agresji. Szczerze mówiąc, to ja byłam bardziej impulsywną osobą, a więc jestem w szoku na zaistniałą sytuację... Mam nadzieję, że wkrótce się wszystko wyjaśni" - napisała Bekus w relacji na Instagramie, broniąc przy tym swojego byłego partnera, któremu sugerowano, że przez to doszło do ich rozstania.
Do całej sytuacji odnieśli się również były zawodnik MMA Łukasz Jurkowski, a także prezes FEN Paweł Jóźwiak. Obaj zaapelowali o to, by poczekać na wyjaśnienie całej sprawy do końca.
"Nie ferujcie wyroków nie znając sprawy. W czasach social mediów łatwo kogoś pomówić. Znam to z autopsji. Niestety. Nie wdając się w dyskusję w komentarzach: Z mojej strony wygraliśmy sprawę o pomówienia i dwie o kradzieże. Niektóre kobiety, źle znoszą odcięcie od sponsoringu życia. Nie wiem jak w tym przypadku, wyjdzie z czasem ale jestem po prostu uczulony na pomówienia. Lodu na internetowe głowy" - brzmiał wpis Jurkowskiego na platformie X.
"Murem za PolishZombieMMA. Nie wydajmy wyroków nie znając sprawy od środka. Jurasmma idealnie to opisałeś na bazie własnych podobnych doświadczeń" - dodał Jóźwiak wraz ze zdjęciem wpisu Jurkowskiego.
Przeczytaj także:
Media: Kowalkiewicz poznała rywalkę. Najmłodsza zawodniczka UFC
Wrzosek cięższy od Vitasovicia. Wyniki ważenia przed XTB KSW 90
