Mateusz Gamrot czeka na decyzję byłego mistrza UFC. Polak chce wielkiej walki

Zdjęcie okładkowe artykułu: Getty Images / Megan Briggs / Na zdjęciu: Mateusz Gamrot
Getty Images / Megan Briggs / Na zdjęciu: Mateusz Gamrot
zdjęcie autora artykułu

Mateusz Gamrot czeka na decyzję byłego mistrza UFC Charlesa Oliveiry. To właśnie z nim chce się zmierzyć w kolejnym pojedynku. - Jak zdecyduje się zostać w kategorii lekkiej, to nasze zestawienie raczej dojdzie do skutku - mówi "Gamer".

Polak od kilku tygodni przebywa w Stanach Zjednoczonych, gdzie bierze udział w przygotowaniach do walki mistrzowskiej, która odbędzie się na gali UFC 302. Ale to nie "Gamer" wejdzie do oktagonu 1 czerwca w Newark. O trofeum wagi lekkiej zawalczy jego klubowy kolega z American Top Team Dustin Poirier, który postara się odebrać pas Islamowi Machaczewowi.

Okres przygotowawczy jest już za Poirierem. Sam Mateusz Gamrot nie ukrywa jednak, że dzięki zaproszeniu ze strony kolegi, sam czuje, że ma za sobą trudne, ale bardzo owocne przygotowania.

- Można powiedzieć, że jestem po pełnym okresie przygotowawczym i mógłbym wskoczyć do walki. Parę razy śmialiśmy się z Mikiem Brownem (trener w American Top Team - przyp. red.) czy Dustinem, że sam się czułem, jakbym się przygotowywał do walki mistrzowskiej. Ale na tym mi zależało i dawałem z siebie wszystko. Potrzebowałbym tylko okresu do zrobienia wagi, bo kondycja jest, "oczko" jest, szybkość jest. Jestem zadowolony ze swojej dyspozycji - mówi w "Klatka po klatce".

ZOBACZ CAŁY WYWIAD Z GAMROTEM W MAGAZYNIE KLATKA PO KLATCE

Czołowy zawodnik wagi ciężkiej podkreśla, że na macie nie było taryfy ulgowej, a on i Poirier wylali hektolitry potu.

- Naparzaliśmy się dzień w dzień. Dwa razy w tygodniu robiliśmy sparingi. Na każdej jednostce sparingowej było pięć rund, więc w tygodniu wychodziło dziesięć. Przez sześć tygodni zrobiłem z nim sześćdziesiąt rund. Do tego jeszcze zapasy, do tego grappling, praca na tarczach, więc był to intensywny okres - wylicza.

Zebrane na Florydzie doświadczenie może pomóc Polakowi w przyszłości. Gamrot jest aktualnie notowany na piątym miejscu w rankingu wagi lekkiej. Każda kolejna wygrana może go zbliżyć do upragnionej walki o pas.

- Przyleciałem głównie po to, żeby mu pomagać, ale wypadkową tego jest doświadczenie, które zebrałem. Nie da się tego kupić. Miałem ten zaszczyt i przyjemność, że zostałem dopuszczony do tych przygotowań i mogłem również czerpać korzyści tego wszystkiego - cieszy się Polak.

Czym zatem przygotowania do walki o najcenniejszy pas MMA na świecie różniły się od przygotowań, które Gamrot pamięta jeszcze z czasów KSW?

- Jedyną różnicą jest to, że od zeszłego tygodnia chodzą kamery za nim. Przez dwa tygodnie męczą go rozmowami. To jest absorbujące. Miałem okazję walczyć w pojedynku wieczoru UFC i mediów było dużo, ale nie tak jak w walce mistrzowskiej. To jest kolosalny przeskok, więc fajnie, że mogę się temu poprzyglądać z bliska - odpowiada "Gamer". Poirier jest bardzo wdzięczny za okazaną pomoc. Wyrazem tej wdzięczności z pewnością jest jego decyzja o włączeniu Polaka do składu sztabu trenerskiego na walkę. A jej zdecydowanym faworytem jest panujący mistrz dywizji lekkiej. Gamrot uważa jednak, że Poirier jest gotowy, by zaszokować świat. I takie właśnie zdanie Polak zamieścił w mediach społecznościowych, ale podkreśla, że użył tych słów z innego powodu.

- Ja to tak napisałem, bo mój angielski nie pozwala mi ładniejszych sentencji użyć - żartuje Gamrot i po chwili dodaje już poważnie. - Patrząc na kursy bukmacherskie, Dustin też jest bardzo mocno skreślany i do tego między innymi piłem. Ale ja naprawdę wierzę w niego 100 procent. Bardzo ciężki test przed nim, bo Islam jest wszechstronnym zawodnikiem, bardzo mocnym zapaśnikiem i parterowcem.

Na swój test czeka również Gamrot. Za kulisami toczą się rozmowy dotyczące jego kolejnego pojedynku w oktagonie UFC. Polak ma już plan na rywala, pytanie tylko, czy ten podejmie rękawicę. Mowa oczywiście o byłym mistrzu wagi lekkiej Charlesie Oliveirze.

- Jak zdecyduje zostać w kategorii lekkiej, to nasze zestawienie raczej dojdzie do skutku. Ale jeżeli on zdecyduje się na pójście kategorię wyżej lub na poszukanie innych walk, co mnie nie zdziwi, to będę musiał podjąć innego przeciwnika. Rozmowy do tej pory toczyły się na temat konkretnego rywala, czyli Charlesa i czekam na decyzję z jego strony. Jeśli to będzie się przeciągało, to składam deklarację, że jestem chętny walczyć z każdym innym przeciwnikiem z rankingu. Chcę walczyć regularnie i to tyle - podkreśla Gamrot.

Termin walki jest oczywiście uwarunkowany od decyzji przyszłego rywala. Jak podkreśla "Gamer", może on do oktagonu wejść za miesiąc, ale może też za cztery lub pięć miesięcy.

- Jestem zdrowy, nie mam kontuzji i trenuję ciężko każdego dnia. To jest uwarunkowane od rywala. Jestem na piątym miejscu w rankingu UFC i tych opcji nie ma zbyt wielu. Zdaję sobie sprawę, że będę musiał poczekać dłużej. Najbardziej chciałbym Oliveirę, ale jeśli nie on, to będę akceptował każdego innego rywala z rankingu - tłumaczy były mistrz KSW, który w ostatnich dniach starał się zmobilizować Brazylijczyka do walki.

"Poprosiłem o walkę Oliveirę, ale on zamiast tego wyzwał Colby'ego Covingtona. Gościa, który walczy raz na rok i od 2019 roku ma bilans 2-3. Myślałem, że jesteś ponad to, Charlesie. Wiesz, że w parterze ze mną będzie ogień, ale może właśnie dlatego wolałbyś walczyć z Colbym" - napisał Polak w serwisie X.com.

- Tweet był po to, żeby zwrócić jego uwagę, mediów, żeby zrobił się szum. Koniec końców to i tak jest decyzja UFC. Jak nie on, to ktoś inny i tyle. Wiem, że kolejne wygrywanie walk będzie mnie zbliżało do pasa - wyjaśnia Polak.

Ostatnio pojedynek Gamrot stoczył w marcu tego roku. Na gali UFC 299 pokonał innego Brazylijczyka, również byłego mistrza UFC Rafaela Dos Anjosa.

Artur Mazur, dziennikarz WP SportoweFakty

Źródło artykułu: WP SportoweFakty