Już w najbliższą sobotę (16 listopada) na gali KnockOut Boxing Night 37 we Wrocławiu Mateusz Masternak (48-6, 32KO), zawalczy z Australijczykiem Floyedem Massonem (14-1, 8 KO). Ten pojedynek będzie miał ogromną wagę, a to dlatego, że wygrana może mu otworzyć drogę do walki o mistrzostwo świata.
W rozmowie ze sport.tvp.pl pięściarz opowiedział o możliwym zakończeniu kariery. 35-latek od wyniku sobotniej walki uzależnia swoją dalszą karierę.
- Jeśli coś by się wydarzyło po drodze i zdecydowałbym się zakończyć karierę, to mogę to zrobić w dowolnym momencie. To nie jest kontrakt jak kiedyś w HBO, że podpisywało się umowę na konkretną liczbę walk. Powiem tak: oczywiście jestem optymistą przed pojedynkiem z Massonem, ale jeśli miałbym z nim nie wygrać, to może to być moja ostatnia walka. Nie wyobrażam sobie sytuacji, że nie wygrywam i znów próbuję od nowa - wytłumaczył Masternak.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Chalidow wrzucił zdjęcie z wanny. On to ma poczucie humoru!
Uważa, że jako czwarty zawodnik rankingu federacji IBF powinien pokonać zajmującego 13. lokatę Australijczyka. Ewentualna przegrana wiązałaby się bowiem ze sporym spadkiem w rankingu. Wspinaczka po to, by znów marzyć o walce o mistrzowski pas, byłaby zdaniem Masternaka zbyt trudna.
- Szkoda zdrowia i czasu. Jeśli teraz nie byłbym w stanie wygrać z tego pokroju zawodnikiem, to czego miałbym szukać w poważnym boksie? Oczywiście, to luźne dywagacje, bo w sobotę wyjdę do ringu maksymalnie skoncentrowany i będę chciał narzucić swój styl boksowania - opowiedział pięściarz.
Masternak jest wybitny i należy mu się szacunek
To inny poziom.
Masternak jest wybitny i zasługuje na szacunek
To kim był by przy nim Kulej? Bogiem??