Krzysztof Głowacki przegrał kolejne starcie w MMA. 21 listopada wszedł po raz pierwszy do klatki organizacji Babilon MMA i został bardzo szybko poddany przez Jordana Nandora. Walka ta była rewanżem za starcie z klatki KSW, które nie zostało rozstrzygnięte ze względu na trafienie palcem w oko Głowackiego i niemożność kontynuowania przez niego pojedynku.
Po starciu w organizacji Babilon MMA Głowacki napisał w mediach społecznościowych: "Ta walka zostawiła we mnie więcej emocji, niż jestem w stanie opisać. Nie tak to miało wyglądać i jest mi z tego powodu naprawdę cholernie przykro".
ZOBACZ WIDEO: Hit z udziałem Polaka? Jest na "tak", ale stawia jeden warunek
Głowacki nie zamierza jednak rezygnować z dalszego walczenia w klatce i chce się rozwijać w MMA. "Widzę, jak mocno siedzą we mnie bokserskie przyzwyczajenie. MMA to zupełnie inny świat, trudny technicznie, wymagający pokory i ciężkiej pracy. Choć dostałem tego dnia lekcję, to nie odebrała mi ona marzeń ani determinacji. Ta forma walki stała się dla mnie wyzwaniem, które chcę dalej podejmować krok po kroku, dzień po dniu".
Krzysztof Głowacki w zawodowym boksie stoczył blisko 40 pojedynków, a w roku 2015 wywalczył pas mistrzowski WBO w wadze junior ciężkiej. Do MMA wszedł z przytupem w roku 2023 - na gali KSW 83: Colosseum 2 w efektowny sposób znokautował Patryka Tołkaczewskiego. W kolejnym starciu musiał uznać wyższość Dawida Kasperskiego, a następnie dwukrotnie zmierzył się z Jordanem Nandorem.