Wieści ze świata UFC: Kto dla Andersona Silvy

Ubiegły tydzień to przede wszystkim kolejne próby znalezienia godnego rywala dla Andersona Silvy, rozpoczęcie potyczki słownej pomiędzy Chaelem Sonnenem a Quintonem Jacksonem oraz gala UFC 149.

Jakub Madej
Jakub Madej

Ubiegły tydzień rozpoczął się od informacji o powrocie Vinny'ego Magalhaesa do największej organizacji mieszanych sztuk walki na świecie. Dla "Pezao" będzie to drugi kontrakt z UFC. Na wcześniejszym stoczył zaledwie dwa pojedynki, obydwa przegrywając. Pewny siebie Brazylijczyk w jednym z wywiadów stwierdził, że w UFC mógłby w chwili obecnej poddać każdego, nawet mistrza dywizji półciężkiej, Jona Jonesa. Czy Magalhaes tym razem lepiej poradzi sobie w UFC, dowiemy się podczas gali UFC 152, gdzie zmierzy się z Igorem Pokrajacem.

Vitor Belfort obecnie pauzuje ze względu na kontuzję ręki, której nabawił się w maju bieżącego roku, jednak powoli zaczyna przypominać o sobie właścicielom UFC. Jak sam przyznał, w najbliższym starciu chciałby zmierzyć się z Chrisem Weidmanem lub zwycięzcą pojedynku Lombard vs. Boetsch. Pytanie brzmi jednak, czy UFC widziałoby "Phenoma" w starciu z jednym z nich?

Jak mówił na konferencjach prasowych Dana White, najprawdopodobniej dojdzie do pojedynku Weidman kontra zwycięzca Lombard vs. Boetsch, a ten, który okaże się lepszy, będzie próbował odebrać tytuł mistrzowski Andersonowi Silvie. Z Belfortem, zostanie zestawiony najprawdopodobniej przegrany z UFC 149.

Poszukiwania potencjalnych rywali dla mistrzów UFC trwają. Jak doskonale wiadomo, niektóre z dywizji zostały zdominowane przez obenych posiadaczy pasów mistrzowskich. W półśredniej na godnego rywala czeka Georges St. Pierre, który swój tytuł obronił już sześć razy. Średnia należy do Andersona Silvy, który dwa tygodnie temu po raz dziesiąty udowodnił, że jest najlepszym fighterem na świecie, w lekkiej natomiast, zdecydowanym kandydatem na długiego posiadacza tytułu jest Benson Henderson.

Jeden ze współwłaścicieli Showtime, Stephen Espinoza, niespodziewanie podał propozycję zorganizowania walk, w których mieliby zmierzyć się obecni mistrzowie UFC z posiadaczami pasów organizacji Strikeforce. Trzeba przyznać, że pomysł jest bardzo ciekawy, a takie walki jak Anderson Silva vs. Luke Rockhold, Nate Marquardt vs. Georges St. Pierre czy Gilbert Melendez vs. Benson Henderson, wzbudziłyby wielkie zainteresowanie.

Organizacja UFC jest chętna na zorganizowanie pojedynku Cung Le vs. Rich Franklin. Zwycięzcy z gal UFC 148 oraz 147, mieliby zmierzyć się ze sobą na listopadowej UFC on Fuel TV 6. Event ten odbędzie się w Chinach, więc wystawienie Cunga Le (który pochodzi z Wietnamu, jednak przyciągnąłby wielu widzów) byłoby dla UFC na pewno korzystne. Le w ostatnim pojedynku pokonał Patricka Cote jednogłośną decyzją sędziów, natomiast jego potencjalny rywal, miesiąc wcześniej, zdominował Wanderleia Silvę.

Sonnen vs. Rampage? To bardzo możliwe! Chael wyraził ostatnio chęć walki w kategorii półciężkiej, więc do takiego pojedynku mogłoby ewentualnie dojść. Obaj weszli ostatnio w potyczkę słowną, w której Jackson kpił z Sonnena. Ten natomiast stwierdził, że Quinton nie jest na jego poziomie. Przed fighterem teamu Wolfslair Academy czeka przeprawa o nazwisku Teixeira, którą musi przejść podczas gali UFC 153. Jeśli Quinton odniesie porażkę, najprawdopodobniej pożegna się z organizacją UFC, gdyż będzie to jego trzecia porażka z rzędu.

Tydzień zamknęła gala UFC 149, na którą czekało wielu fanów MMA. W przedwalkach, decyzjami wygrali Anton Kuivanen oraz Nick Ring, Mitcha Gagnona poddał Bryana Caraway, natomiast swoich rywali nokautowali Antonio Carvalho, Ryan Jimmo oraz Francisco Rivera. Główna karta zaczęła się bardzo dobrym, a przede wszystkim ciekawym pojedynkiem pomiędzy Mattem Riddlem, a Chrisem Clementsem, która zakończyła się zwycięstwem przez poddanie w trzeciej rundzie zawodnika Throwdown. Po świetnych starciach z undercardu i jednej walki karty głównej, przyszedł czas na nudne i często wygwizdywane pojedynki.

Zaczęło się od trwającej trzy rundy walki w klinczu pomiędzy Cheickiem Kongo, a Shawnem Jordanem, którą ostatecznie zwyciężył Francuz. Później nadszedł czas na długo oczekiwany i związany z wielkimi emocjami debiut Hectora Lombarda w walce z Timem Boetschem. "Lightning" okazał się zupełnie innym fighterem od tego, którego oglądaliśmy w organizacji Bellator. Każdy spodziewał się tutaj szybkiego nokautu, walka zakończyła się jednak decyzją po stronie Tima.

Walka wieczoru, mimo wielkich oczekiwań, również okazała się nudna. Zawodnicy przez pięć rund zachowywali bezpieczny dystans. Każda runda należała jednak do Renana Barao, który pozostaje zawodnikiem niepokonanym od 2005 roku. Pegado w mieszanych sztukach walki przegrał jedynie w swoim debiucie.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×