Arkadiusz Pawłowski: Jakie są twoje pierwsze doświadczenia związane ze sportami walki?
Albert Odzimkowski: Mając 12 lat rozpocząłem treningi w radomskim klubie judo "Start".
Czy jest ktoś, kogo uważasz za swojego idola lub mentora w świecie sportów walki?
- Zaczynałem od judo, potem z powodu kontuzji była zmiana na boks, by w końcu trafić do RKT Radom do trenera Giermana Anfinogenova. Trener wiele mnie nauczył i to jego uważam za mojego mentora. Oczywiście mam również swoich idoli w sportach walki: Georges St. Pierre, Cain Velasquez, Jose Aldo, no i oczywiście mój partner, z którym razem prowadzimy CrossFight Radom, Leszek Kulik.
Jakie są twoje ambicje i cele do osiągnięcia w MMA?
- Chciałbym dawać walki w dobrym stylu i, wiadomo, wygrywać, tak by to dawało możliwość iść coraz dalej, a czas pokaże jak daleko uda się zajść. Wiadomo, że każdy z nas, zawodników, ma sny i marzenia o walkach na najwyższym poziomie czyli o UFC, może będzie mi kiedyś dane tam zawalczyć. Na razie czeka mnie dużo pracy i prób charakteru.
Jak dotąd jesteś niepokonany. W czym tkwi tajemnica twojego sukcesu?
- Do każdej walki przygotowuje się na 110 procent i jestem zawsze bardzo mocno zmotywowany. Jeździ również ze mną moja dziewczyna Paulina i ten fakt też mi bardzo pomaga. Poza tym, wiadomo, w sporcie potrzebne jest szczęście i jak na razie najwidoczniej mi ono sprzyja.
Twój pseudonim to "Złoty". Ma jakieś szczególne znaczenie?
- Nie ma większego znaczenia, wszyscy na mnie tak mówią i tak to się przyjęło. Pewnie chodzi tu o mój kolor włosów (śmiech).
Jaka jest twoja najmocniejsza strona, a nad czym musisz jeszcze popracować?
- Wydaje mi się, że staram raczej wszystko rozwijać równolegle, ale jak to wiadomo, każdy z nas ma swoje predyspozycje i słabsze strony. Ja ostatnio uważałem, że zbyt słabo radziłem sobie w zapasach (trzeba zawsze podchodzić do siebie krytycznie), dlatego nie walczyłem ostatnio rok zawodowo i skupiłem się na startach zapaśniczych, żeby poprawić ten element. Jak wiadomo, aspekt zapaśniczy jest jednym z najważniejszych w formule MMA.
Czy masz z kimś niewyrównane rachunki, które chciałbyś wyrównać na ringu?
- Nie (śmiech).
Kto byłby twoim wymarzonym przeciwnikiem i dlaczego?
- Nie mam nikogo takiego, wiem jedynie, że jeśli człowiek chce piąć się w górę należy wygrywać i dawać dobre walki.
Wszystkie walki wygrywałeś przez poddania przeciwnika. Czy to właśnie nad tym elementem pracujesz najwięcej na treningach?
- Nie, staram się rozwijać wszystkie umiejętności. Ciągle się dużo uczę. Moje walki układały się w taki sposób, że była możliwość skończyć je tak, a nie inaczej i udało się mi się wykorzystać moment. Akurat ostatni rok było poświęciłem na przygotowania zapaśnicze i stójkowe czasami nawet kosztem bjj. Chciałbym z tego miejsca podziękować jeszcze moim sponsorom, tj. firmom Sprint Fight & Fitness i Crossfit Radom, które pomagają mi w przygotowaniach.