Gdy nowo powstała organizacja MMA przedstawiła pierwsze nazwiska swojej gali, większość fanów mieszanych sztuk walki zaczęła porównywać ją do organizacji MMA Attack, która zawiesiła swoją działalność. Przyczyny były oczywiste. Po pierwsze, kilku zawodników PROMMAC miało okazję walczyć dla organizacji kierowanej przez Dariusza Cholewę. Po drugie, marcowa gala jest nastawiona wyłącznie pod względem sportowym i nie opiera się walkach celebrytów. Mocny punkt Professional MMA Challenge to oczywiście osoba Tomasza Drwala, weterana UFC i czołowego zawodnika wagi średniej w Europie. On, po nieudanych rozmowach z KSW, od momentu powrotu na rodzimą scenę MMA wiązał się już z dwoma organizacjami. Przedtem były to Fighters Arena oraz wspomniana MMA Attack. Niestety, obydwie firmy na rodzimym rynku już nie funkcjonują. Oby była to tylko zła wróżba, której uniknie Professional MMA Challenge. Drwal jest mocno rozpoznawalnym zawodnikiem, a kibice wciąż marzą o jego konfrontacji z Mamedem Khalidovem. "Gorilla" to mocno punkt sportowy i zarazem marketingowy. Drugie nazwisko organizacji jest już bardziej kontrowersyjne, mowa rzecz jasna o Michale Kicie. Popularny "Masakra" nie raz udowodnił, że nie boi się rozmawiać o realiach MMA w Polsce, a sam jest postacią, która wiele wie i potrafi zdziałać w tej dyscyplinie. Sam podkreśla, pomimo iż nie należy do najmłodszych zawodników, że jego celem nadal są występy dla UFC. Mariusz Cieśliński to trzecia gwiazda PROMMAC, który 1 marca we Wrocławiu zadebiutuje w formule MMA. Swoją drogą, ostatnio modne stały się przejścia zawodników innych stylów walki do MMA, a tego przykładem jest chociażby Wojciech Bartnik, który podpisał kontrakt z Fight Exclusive Night.
Trzeba przyznać, że trzon nowej organizacji jest silny. Na pochwałę zasługuję również fakt, że rywale owych gwiazd PROMMAC-u prezentują wysoki poziom sportowy. Sean Strickland to niepokonany mistrz organizacji King of the Cage. Co ciekawe, "Tarzan" ponad połowę swoich walk wygrywał przez nokauty. Mike Wessel, rywal Michała Kity, ma za sobą epizod w UFC oraz występy w Bellatorze, gdzie pokonał utytułowanego Aleksieja Kudina. Również rywal Mariusza Cieślińskiego, Martin Founda, wydaję się być w lepszej pozycji przed starciem z Polakiem. Reprezentujący Szwecję zawodnik góruję doświadczeniem nad mistrzem świata w muay-thai. Pozostali uczestnicy gali szerszemu gronu kibiców mogą być mniej znani, ale ich poziom wyszkolenia gwarantuje wiele emocji. Elektryzuje z pewnością starcie Tomasza Kondraciuka z niepokonanym Łukaszem Klingerem. Obydwaj zawodnicy to czołówka wagi półciężkiej w Polsce. Na gali zobaczymy także Bartosza Fabińskiego, pogromcę weterana KSW - Antoniego Chmielewskiego. Dziewięć walk podczas gali we wrocławskiej hali Orbita powinno usatysfakcjonować tych, którzy kupią bilety na wydarzenie.
Ewidentny plus to również transmisja w telewizji TVN Turbo. Pozostaje tylko pytanie, które miejsce w krajowej hierarchii zajmie Professional MMA Challenge? Wydaję się, że jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to miejsce tuż za przodującym KSW należy do nowo powstałej organizacji. W Professional MMA Challenge widać profesjonalne podejście do każdej sprawy. Innowatorska zapowiedź gali robi wrażenie i pokazuję MMA z innej strony, odrzucając brutalność tego sportu na rzecz sportowej rywalizacji. Dobrze zrobiona konferencja prasowa oraz oficjalną stronę organizacji trzeba również zapisać na plus.
Do gali pozostało niewiele czasu. Pozostaje mieć nadzieję, że kibice wypełnią wrocławską halę, gdyż o poziom sportowy wydarzenia można być spokojnym. Czy narodziny nowej potęgi na polskim rynku MMA będą huczne? To zależy głównie od fanów i wyników oglądalności gali. Na razie o zaciętej rywalizacji PROMMAC z KSW nie może być mowy, ale z czasem konkurencja powinna zrobić wszystkim na dobre, szczególnie fanom mieszanych sztuk walki.