Staram się wypracować własny styl - rozmowa z Weroniką Zygmunt, zawodniczką MMA

[tag=39869]Weronika Zygmunt[/tag] to utalentowana i perspektywiczna zawodniczka kobiecej odmiany MMA w Polsce. W poniższym wywiadzie opowiada o swoich początkach w sportach walki oraz najbliższych planach.

W tym artykule dowiesz się o:

Krakowianka ma na swoim koncie złoty medal zawodów Amatorskiej Ligi MMA. Już niedługo, 22 lutego w Katowicach, Zygmunt stoczy swoją drugą zawodową walkę, a jej rywalką będzie Czeszka Magdalena Smorova.
Waldemar Ossowski: Jak rozpoczęłaś przygodę z mieszanymi sztukami walki?

Weronika Zygmunt: Ogólnie przygodę ze sportem zaczęłam w wieku 11 lat od zapasów w Krakowskim klubie Gladiator pod okiem trenera Marka Niemca, gdzie przez kilka lat odnosiłam wiele sukcesów. Po obejrzeniu na żywo jednej z gal KSW, spodobała mi się wszechstronność MMA. Pomyślałam, że ja też mogę spróbować swoich sił w tym sporcie. Pojechałam na obóz organizowany przez KSW i po nim postanowiłam poszukać klubu w Krakowie. Trafiłam do Grapplingu Kraków i tak zaczęła się moja zabawa w mieszane sztuki walki.

W swoim zawodowym debiucie musiałaś uznać wyższość Izabeli Badurek. Czego twoim zdaniem zabrakło, aby odnieść wtedy sukces?

- Uważam,ż e ta walka nie powinna się odbyć. Izabela Badurek nie dotrzymała warunków umowy. Limit wagowy był ustalony na 57 kg... W dniu ważenia różnica wagi między nami wynosiła 6 kg, a na następny dzień na pewno więcej. Wzięłam tę walkę tylko dlatego, że przygotowywałam się do niej przez 2 miesiące, a po drugie była to walka wieczoru. Nie wypadało zawieść publiczności. Wiele czasu przygotowywałam się do tego pojedynku, a w razie rezygnacji nie dostałabym ani grosza... Co do przebiegu walki, w stójce radziłam sobie bardzo dobrze, co myślę było widać. Natomiast przeciwniczce udało się sprowadzić mnie do parteru, czego miałam unikać. Każdy kto choć trochę się zna na tym sporcie wie, że różnica tylu kilogramów, zwłaszcza w parterze, ma bardzo duże znaczenie i może przesądzić o wyniku walki.

Kolejną walkę stoczysz na gali MMA Challengers 9 w Katowickim Spodku. Twoją rywalką będzie Magdalena Smorova. Co wiesz na temat swojej przeciwniczki?

- Na temat mojej przeciwniczki nie wiem w zasadzie nic, po za tym, że będzie to jej debiut.

Jak i gdzie przebiegają twoje przygotowania oraz kto jest za nie odpowiedzialny?

- Pomijając obóz sparingowy w Łodzi, który był dodatkiem, na co dzień przygotowuję się w moim rodzinnym Krakowie. Treningi nadzoruje Sebastian Jagielski, z którym trenuję od 1,5 roku. Sebastian, poza stójką, dba o moje ogólne przygotowanie kondycyjno - wytrzymałościowe. W zakresie technik parterowych współpracujemy z Rafałem Lasotą. Jestem zadowolona z ich podejścia i pomocy w moim rozwoju sportowym, obaj są specjalistami w swoich płaszczyznach i bez problemu dogadują się między sobą, uzupełniając moje braki.

Kobiece MMA rozwija się w błyskawicznym tempie, ale chyba nadal brakuje wam sparingpartnerek. Jak jest w twoim przypadku? Czy przygotowujesz się głównie z mężczyznami?

- Tak to prawda. Dziewczyn walczących w MMA jest coraz więcej ale niestety są porozrzucane po całej Polsce. W poszczególnych płaszczyznach łatwiej znaleźć sparingpartnerki w swoim mieście, ale żeby łączyć to w całość, trenuję głównie z mężczyznami.

Kto jest twoim wzorem do naśladowania?

- Nigdy się nad tym nie zastanawiałam i chyba na nikim konkretnym się nie wzoruję. Staram się wypracować swój własny styl.

Jaki cel masz zamiar osiągnąć w zawodowej karierze?

- Chyba jak każdy sportowiec chciałabym osiągnąć mistrzostwo w swojej dyscyplinie i mieć możliwość konfrontowania się z najlepszymi.

Jak zestawiłabyś, bez podziału na kategorie wagowe, pierwszą trójkę kobiecego MMA w Polsce?

- Szczerze mówiąc, nigdy się nad tym nie zastanawiałam.

Jakie masz plany na obecny rok? 

- W tym roku chciałabym stoczyć 3-4 walki, jeśli oczywiście będą sensowne propozycje. Tak na prawdę ten rok będzie próbą pogodzenia mojej pasji i startów z codziennym życiem. Jak wszyscy zdają sobie sprawę z czegoś trzeba żyć i często trudno jest pogodzić sport z pracą zarobkową, a z samych startów utrzymać się nie da. Gaże za walki nie są wysokie i nie pokrywają często kosztów samych przygotowań, nie mówiąc już o innych wydatkach. Pojawiły się trzy propozycje walki za granicą, ale niestety zbiegły się w czasie z moimi wcześniejszymi planami z pracą i musiałam na tamten moment odmówić.

Czy twoim zdaniem mieszane sztuki walki z biegiem czasu całkowicie zepchną na drugi plan inne sporty uderzane, a w szczególności boks?

- Boks zawsze miał i będzie miał swoją grupę sympatyków. Uważam, że zdrowa rywalizacja między tymi dyscyplinami może owocować coraz lepszymi galami, a co za tym idzie sportowym widowiskiem. W moim odczuciu pozostałe sporty uderzane już zostały zepchnięte na drugi plan.

Komentarze (0)