Udane narodziny! Nowe dziecko polskiego MMA przyszło na świat

Za nami debiutancka gala [tag=40758]Professional MMA Challenge[/tag], która odbyła się we wrocławskiej hali Orbita. Nowa siła na polskim rynku mieszanych sztuk walki pokazał profesjonalizm pod każdym względem.

Już na początku gala robiła olbrzymie wrażenie. Gra świateł, klatka i organizacja imprezy została zapięta na ostatni guzik, pomimo że trzy tysięczna hala nie należy do największych w kraju.

Wydarzenie otworzył pojedynek Michała Michalskiego z Pawłem Obrzutem. Niesiony dopingiem miejscowej publiczności Michalski pokonał na punkty podopiecznego Tomasza Drwala. Rozgrzana publiczność nie zdążyła ochłonąć, gdyż tuż po tym pojedynku w klatce pojawiło się dwóch zawodników królewskiej dywizji. Tomasz Kowalkowski również na pełnym dystansie czasowym wypunktował Grzegorza  Janusa. Trzecie starcie już od momentu jego ogłoszenia, w styczniu tego roku, budziło wiele emocji. Tomasz Kondraciuk, debiutujący w barwach Ankosu Zapasy Poznań, pokonał przez nokaut Łukasza Klingera i przerwał jego serię wygranych walk. Następnie kibice przekonali się, że rekordy zawodników MMA nie mają większego znaczenia. Uznawany za zdecydowanego faworyta Szymon Bajor uległ na punkty Jackowi Czajczyńskiego. "Godzilla" po raz kolejny okazał się pogromcą polskiej nadziei wagi ciężkiej, gdyż wcześniej zastopował również Michała Andryszaka, zawodnika KSW.

Wraz z pojedynkiem Damiana Milewskiego z Tyago Moreirą rozpoczęła się transmisja w telewizji TVN Turbo. Walka ta dostarczyła mnóstwo emocji, a kontrowersyjną decyzją zwyciężył Brazylijczyk. Milewski na konferencji prasowej stwierdził: - Ciężko mi to ocenić. Mój narożnik też może być nieobiektywny, bo sympatyzuje ze mną. Prawda jest taka, że Brazylijczyk jest w szpitalu, a nie ja i to też może mówić samo za siebie. Kolejna walka również nie ułożyła się po myśli polskiego zawodnika i kibiców we wrocławskiej Orbicie. Bartosz Fabiński uległ na punkty Wendresowi Carlosowi da Silvie. Zawodnik S4 Fight Team za wszelką cenę próbował szukać swojej szansy na zwycięstwo w parterze, ale okazało się, że Brazylijczyk jest znacznie lepszym grapplerem od Polaka. - Myślę, że zabrakło pomysłu na walkę. Wydaję mi się, ze plan taktyczny nie był odpowiedni. Wracam do klubu i będę dalej trenował, mając nadzieję, że będę miał jeszcze okazję odgryźć się za tę porażkę - wyznał Fabiński. Nie udał się też debiut Mariusza Cieślińskiego w formule MMA. Legenda muay thai musiała uznać wyższość Szweda Martina Foudy. Kibice docenili jednak trud włożony w walkę przez 41-letniego Cieślińskiego. Weteran sztuk walki w Polsce od samego początku był jedną z głównych twarzy organizacji PROMMAC i przyznał, że nie był to jednorazowy występ w nowej dla formule walki.

Nie zawiodły dwie ostanie gwiazdy nowej organizacji. Michał Kita w znakomitym stylu pokonał Mike'a Wessela i potwierdził swoje aspirację ku występom w UFC. "Masakrę" na trybunach dopingowała spora grupa kibiców z Zabrza. Wygrana "Masakry" wywołała duży entuzjazm publiczności, zwłaszcza że trzy poprzednie pojedynki zostały przegrane przez Polaków. Nie zawiódł również Tomasz Drwal. Polski weteran gal UFC także przez nokaut pokonał Delsona Heleno. "Gorilla" od dłuższego czasu przyzwyczaił kibiców do pełnego profesjonalizmu w swoich walkach. Zawodnik przyznał, że zamiast szukać angażu w innych, zagranicznych organizacjach, woli wspierać polski produkt. - Ja jeżdżę dużo po Polsce, na obozy i po klubach, więc widzę, że jest potencjał na to, żeby MMA stało się potęgą i staje się nią. Po prostu ja wolę wspierać nasz, polski produkt, niż grać trzecią rolę w zagranicznej federacji. Ja już tam byłem i wiem jak tam jest, jakie tam panują reguły - wyznał na konferencji prasowej krakowianin

Pochlebne słowa w kierunku Professional MMA Challenge spływają z wielu stron. Organizacja jest chwalona pod każdym względem, zaczynając od karty walk, a kończąc na sprawnym marketingu. Widać, że PROMMAC ma autorski pomysł na realizacje swojego produktu. Na plus należy zaliczyć tydzień medialny przed galą oraz fakt, że już przy pierwszej gali nawiązana została współpraca w telewizją. Właściciele organizacji planują przygotować jeszcze dwie gale w 2014 roku. - Widać że profesjonalnie do tego podchodzą, słuchają innych i biorą to do siebie, żeby stworzyć coś fajnego na wysokich standardach - ocenił Vahagn Petrosyan, cutman wielu gal w Polsce. Grunt tkwi jednak w odbiorze nowego produktu przez polskich kibiców. Czy nad Wisłą jest miejsce dla dwóch prężnie działających organizacji MMA? Czy gala czysto sportowa, nie oparta na walkach celebrytów, ma szansę bytu? Na te pytania otrzymamy odpowiedź przy okazji najbliższych gal PROMMAC. Trzeba jednak przyznać, że polskie MMA prężnie się rozwija, a narodziny nowej i silnej organizacji na rodzimym rynku stały się faktem.

Komentarze (0)