Na dzień dzisiejszy gala zapowiada się optymistycznie. Jak na razie ogłoszono nazwiska pięciu Polaków, na czele z Janem Błachowiczem, którzy wystąpią w stolicy Małopolski. Pojawia się już teraz jednak kilka pytań, od transmisji po cenę biletów na gali. Przede wszystkim należy zwrócić uwagę na jeden fakt - rynek MMA w Polsce jest specyficzny i łatwo się na nim "przejechać".
Brak stacji pokazującej UFC w Polsce. Niewielka nadzieja w Polsat Sport?
Brak transmisji w telewizji to poważny problem. Wydaję się jednak, że amerykanie wciąż pracują nad tą kwestią, o czym świadczy chociaż ostatnie porozumienie z rosyjską stacją sportową na pokazywanie UFC. Tam ten aspekt to zła informacja dla M-1 Global, która do tej pory wręcz monopolizowała gale MMA w telewizji na wschodzie. W Polsce, w cieniu stopniowego upadku Orange Sport, jedyną opcją wydaje się Polsat Sport, który mocno stawia na sporty walki. Problem w nawiązaniu porozumienia jest jednak prosty - KSW. Ten konflikt interesów wydaje się chyba nie do pogodzenia, zważywszy, że UFC w Krakowie będzie na razie jednorazowym "wybrykiem". Co pozostaje tym, którzy do Kraków Areny się nie udadzą? Oglądanie gali w płatnym "Fight Passie", który od marca zeszłego roku jest wprowadzony na terenie Polski.
[ad=rectangle]
Wysokie ceny biletów na galę w Krakowie
To może być największy problem dla polskiego społeczeństwa. Wypełnić Kraków Arenę tak, jak zrobiła to federacja KSW 6 grudnia 2014 roku, będzie niezwykle ciężko. Tym bardziej mam tu na myśli tych, którzy dotąd pojęcie MMA utożsamiali z KSW i byli temu mocno oddani. Polska to niestety jeden z biedniejszych krajów, o ile nie najbiedniejszy, gdzie UFC postanowiło rozpocząć swoją ekspansję. Jeżeli amerykanie nie dopasują ceny wejściówek do realiów życia w naszym kraju, to UFC Fight Night w Krakowie może być galę tylko dla wybranych.
Brak Polaka w walce głównej i ewentualne kontuzje. Błachowicz uciągnie sprzedaż gali?
Ktoś powie, że Jan Błachowicz w co-main evencie to i tak dużo, ale wszyscy jednak będą spoglądać na Mirko Filipovica i Gabriela Gonzagę jako na tych "najważniejszych". To ważne, gdyż to debiut UFC w Polsce i od pierwszej gali może, a nawet będzie wiele zależeć. Obecnie piątka Polaków i Seth Baczynski z polskimi korzeniami znajduje się w rozpisce krakowskiego wydarzenia. Jak na razie nic nie grozi takiemu układowi, ale jeżeli tylko zawodnicy wejdą na "pełne obroty" swoich przygotowań, to kontuzje mogą też zacząć ich eliminować. Czy jest plan B, gdyby w najgorszym razie to Błachowicz wypadł z gali? Aż strach pomyśleć, ale wydaje się, że nie. Joanna Jędrzejczyk miesiąc wcześniej zawalczy o pas UFC, więc jej występ jest wykluczony.
Polski rynek jest atrakcyjny, ale zarazem niebezpieczny
O tym, że w Polsce nie jest łatwo "sprzedać" galę przekonało się już wiele organizacji, nie tylko polskich. Nasze rodzime UFC w postaci MMA Attack zdążyło raptem wyprodukować trzy wydarzenia i choć zrobiło je na dużą skalę, to nie odniosło zamierzonego sukcesu. Sam aspekt sportowy nie zwyciężył także w przypadku Professional MMA Challenge, który pomimo szumnych zapowiedzi na drugiej gali zawiesił polską działalność. Niedawno do Polski przyjechała też czołowa rosyjską organizacja - Absolute Championship Berkut, ale gala w Płocku, pomimo solidnej karty walk, raczej sukcesu nie odniosła, a Orlen Arena świeciła pustkami. Wszyscy niejako próbują wybić się na powodzeniu KSW, które swój wizerunek budowało latami, by teraz nie martwić się o powodzenie i sprzedaż swoich imprez.
Nigdzie UFC nie spotkała tak twardego gracza
UFC galą w Polsce wchodzi niejako do "jaskini lwa". KSW to marka, która ma w Polsce milionowy odbiór i to duet Lewandowski i Kawulski rozdaje karty nad Wisłą. Już rok temu UFC miało zorganizować galę w Polsce, ale raptownie się z tego pomysłu wycofało. Teraz, kiedy w ich szeregach jest już były mistrz KSW, który w Polsce ma swoją marketingową wartość, można próbować podbić rynek, z naciskiem na słowo "spróbować". KSW to najtwardszy gracz, z jakim UFC w Europie przyjdzie się zmierzyć. Cage Warriors i BAMMA w Wielkiej Brytanii zostały już przyćmione przez amerykańską organizację. W Rosji UFC jeszcze na galę się nie zdecydowało. A co gdyby, choć to może szalony pomysł, połączyć siły M-1 Global i KSW? Ten ruch mocno ograniczyłby ruchy Ultimate Fighting Championship w środkowo-wschodniej Europie.
Waldemar Ossowski