- Jestem wdzięczny za to, że dostałem możliwość kontynuowania kariery, i podekscytowany tym, że mogę pokazać, jak bardzo dojrzałem jako człowiek poza oktagonem. Musiałem stracić prawie wszystko, na co pracowałem, by zrozumieć, ile miałem. To oznacza początek nowego rozdziału w moim życiu i karierze. Zapewniam was, że najlepsze jeszcze przed nami - tymi słowami zwrócił się do kibiców Jon Jones po tym, jak federacja UFC odwiesiła go w prawach zawodnika.
Były mistrz w kategorii półciężkiej "stracił prawie wszystko" wiosną tego roku. Pod koniec kwietnia spowodował wypadek drogowy, w którym ucierpiała kobieta w ciąży (doznała złamania ręki i nadgarstka). Wojownik zbiegł z miejsca zdarzenia, a w jego samochodzie znaleziono marihuanę. Później sam zgłosił się na policję. Areszt opuścił po wpłaceniu kaucji. Nie był to jego pierwszy wybryk (kiedyś rozbił bentleya, prowadząc pojazd pod wpływem alkoholu, zaś na początku 2015 r. przyłapano go na zażywaniu kokainy), więc groziły mu poważne konsekwencje. Nawet trzy lata za kratkami.
Powie dzieciom: nie róbcie tego co ja
Federacja Dany White'a po kwietniowym wypadku zareagowała błyskawicznie. Jones stracił tytuł mistrzowski, a następnie został zawieszony na czas nieokreślony. "Wisiał" niemal pół roku. UFC przywróciła 28-letniego wojownika po tym, jak zakończyła się jego sprawa przed sądem w Albuquerque.
Jones nie trafił za kratki, a wyrok, jaki usłyszał, można uznać za bardzo łagodny w stosunku do przewinienia. Amerykanin dostał bowiem 18-miesięczny nadzór kuratora. Musi raz w tygodniu (przez 72 tygodnie) odwiedzić jedną z lokalnych szkół albo akademię MMA. Będzie opowiadać dzieciom i młodzieży swoją historię. - Proszę im powiedzieć, jak ciężko pracował pan, by dojść tam, gdzie pan jest, i jak jedna zła decyzja może to odebrać - zwrócił się do Jonesa sędzia Charles Brown.
"Bones" - najmłodszy mistrz w historii UFC (tytuł zdobył jako 23-latek) - mógł głęboko odetchnąć. Kilkakrotnie zapewnił publicznie, że wyciągnął wnioski i już nie popełni błędów w przyszłości. Znów zaczął być aktywny w mediach społecznościowych (w okresie zawieszenia publikował mniej wpisów, zdjęć i filmów).
Skoncentrowany jak nigdy
- Żyłem jak idiota. Długo zajęło mi to, żeby zdać sobie z tego sprawę - napisał 1 listopada na Twitterze. Na Instagram wrzucił film, na którym tańczył z radości po "odwieszeniu" przez UFC. "Your boy is back", czyli "Wasz chłopiec powraca" - podpisał nagranie. Dodał także hashtag #Champion2016, wskazujący na to, że w przyszłym roku będzie chciał odzyskać tytuł.
Menedżer Jonesa Malki Kawa twierdzi, że jego zawodnik przeszedł metamorfozę. Nigdy nie widział go w takim stanie. - Jedyne słowo, jakim naprawdę mogę teraz opisać Jona, to "skoncentrowany". Jest super skoncentrowany. Bardziej niż kiedykolwiek - podkreśla Kawa. - Każdy ma o nim własną opinię. Zrobił to, zrobił tamto... Wciąż jednak jest najwspanialszym wojownikiem, jakiego kiedykolwiek widzieliśmy.
[nextpage]Przy okazji wyszły na jaw ciekawe fakty. Menedżer przyznał, że Jones kiedyś nie należał do tytanów pracy. - Gdy Jon nie ma walki, przez większość czasu nie trenuje w ogóle. Nie podnosi ciężarów, nie ćwiczy jiu-jitsu, boksu, niczego. Teraz po raz pierwszy jest inaczej. Nie ma zakontraktowanej walki, jest w Albuquerque, ale cały czas trenuje. Po raz pierwszy naprawdę wkłada w to trochę pracy - dodaje Kawa. Jeśli to prawda, nie jest to dobra wiadomość dla rywali. Oznaczałoby to bowiem, że Jones wróci silniejszy niż kiedykolwiek.
Którą wersję Jonesa zobaczymy?
Pozostaje jednak pytanie o jego kondycję psychiczną. Amerykańskie portale z przekąsem zauważają: Jones to wojownik, któremu nikt nie potrafił odebrać tytułu (owszem, przegrał raz, ale przez dyskwalifikację, za nieprawidłowe ciosy łokciami - w walce z Mattem Hamillem), ale... za to on potrafił odebrać go sobie sam. Swoimi wybrykami. Czy więc warto wierzyć w jego słowa o przemianie?
"Jon Jones powraca, ale jakiej jego wersji powinniśmy się spodziewać?" - pytają dziennikarze portalu mmajunkie.com. Czy "Bonesa" wzorowo wypełniającego postanowienia sądu, spotykającego się z dzieciakami i przestrzegającego ich przed złymi decyzjami w życiu, a zarazem unikającego problemów i afer? "Czy może będzie to ten sam stary Jones, Mr. Tweet-and-Delete?" - pytają, nawiązując do jego wielu nieprzemyślanych wpisów na Twitterze, które następnie szybko usuwał.
Pytanie pada w odpowiednim momencie. Już bowiem Jones - krótko po pozytywnej dla niego decyzji UFC - zdążył wdać się w kuriozalną potyczkę słowną na Twitterze z Danielem Cormierem. Obaj mają "na pieńku" od dłuższego czasu. Zanim stoczyli walkę w styczniu br. (Jones wygrał jednogłośnie na punkty - była to jego ostatnia obrona przed zawieszeniem), pobili się podczas konferencji prasowej. "Bones" nie może przeboleć, że pod jego nieobecność Cormier zdobył wakujący pas, po wygranej z Anthonym "Rumble" Johnsonem.
To oczywiste, że Dana White prędzej czy później doprowadzi do drugiej potyczki Jones - Cormier. Były czempion jest jednak bardzo niecierpliwy. W ostatnich dniach zaczął prowokować 36-letniego rywala i zapraszać go do walki poza oktagonem UFC. A że Cormier nie pozostał dłużny, to kibice mieli okazję obserwować żenującą sprzeczkę w sieci.
Wulgarna potyczka na Twitterze
"Mógłbym walczyć z Danielem w salce zapaśniczej. John Smith może być naszym sędzią. Po prostu staram się odzyskać to, co jest moje" - napisał "Bones". "Mogę być w Nowym Meksyku za kilka godzin" - to odpowiedź aktualnego mistrza UFC w wadze półciężkiej. "Będę czekać" - odpisał Jones, podając adres ośrodka treningowego w Albuquerque. "Jesteś w drodze, c**o?" - dopytywał się Cormiera w kolejnym wpisie. Ten zaś stwierdził, że nie został wpuszczony do środka, zamieszczając zdjęcie, które rzekomo zrobił pod wspomnianym gymem. "Czy ten idiota naprawdę przerobił fotkę w Photoshopie?" - dociekał Jones. Dziecinada.
Did this idiot seriously just Photoshop a photo? Funny how not one of the thousand people who SHOWED UP saw you today. #Patheticattempt
— Jon Bones Jones (@JonnyBones) październik 31, 2015
Do ich walki na gali UFC teoretycznie mogłoby dojść wczesną wiosną 2016 roku. Jones jest w treningu, pała żądzą zemsty. Pojawia się jednak problem. Cormier poprosił o kilka miesięcy przerwy. - W 2015 roku walczyłem z Jonesem, Anthonym Johnsonem i Alexandrem Gustafssonem. Z najtwardszymi gośćmi w tej kategorii, w ciągu dziesięciu miesięcy, mając 36 lat. W ciągu dwóch lat walczyłem siedem razy w UFC. Potrzebuję trochę czasu, by spędzić go z rodziną i odpocząć. Myślę, że na to zasłużyłem - podkreśla Cormier. Jeśli więc szefowie federacji przychylą się do jego prośby, to Jones będzie musiał poczekać na szansę na odzyskanie pasa.
Powracający do UFC gwiazdor ma już za to pierwszy sukces na koncie. Pozyskał sponsora. Zaufał mu GAT, produkujący odżywki dla sportowców. - Jestem wdzięczny, że tak olbrzymia marka została moim sponsorem - podkreślił były mistrz. W ostatnich latach odwróciło się od niego wiele koncernów (m.in. MuscleTech, Gatorade, Nike czy Bud Light). Bolesna była zwłaszcza strata kontraktu z Reebokiem, który został podpisany zaledwie kilka miesięcy przed feralnym incydentem w Nowym Meksyku.
KSW pobije świat? Właściciel federacji mówi o ekspansji