Maciej Kawulski o gali KSW 34 i kolejnym rywalu Mariusza Pudzianowskiego

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Anna Klepaczko
WP SportoweFakty / Anna Klepaczko
zdjęcie autora artykułu

Już w sobotę w Warszawie kolejna odsłona Konfrontacji Sztuk Walki. Podczas gali KSW 34 wystąpi trzech mistrzów - Karol Bedorf, Tomasz Narkun i Artur Sowiński. Na temat sobotniego wieczoru rozmawiamy z Maciejem Kawulskim, współwłaścicielem federacji.

W tym artykule dowiesz się o:

WP SportoweFakty: KSW 34 New Order (Nowy Porządek). Co oznacza podtytuł najbliższej gali? Maciej Kawulski: Z jednej strony mamy weteranów w postaci Krzyśka Kułaka czy Antoniego Chmielewskiego, z drugiej nowych mistrzów. Ten nowy porządek nie jest przypadkowy - chcieliśmy podkreślić, że w klatce zaprezentują się świeżo upieczeni mistrzowie, właśnie Sowiński i Narkun. Wierzymy, że w KSW rodzi się nowe pokolenie gwiazd. Co nie oznacza, że stara gwardia powiedziała już ostatnie słowo. Życie to ruch, a KSW tętni życiem. Na pewno tętni od emocji. Czy spodziewaliście się, że pojedynek wieczoru pomiędzy Karolem Bedorfem i Jamesem McSweeneeym będzie niósł ze sobą taki ładunek ciśnienia? Jeszcze w poniedziałek obaj mówili o sobie z szacunkiem, ale nagle sprawy wymknęły się spod kontroli. - Nie. Spodziewałem się raczej, że to będzie jedna z tych walk, która rozwinie się dopiero wtedy, kiedy zamkną się drzwi do klatki i pojawi się pierwszy cios. Okazało się, że zawodnicy nie wytrzymali, ktoś powiedział o dwa słowa za dużo i do walki o mało nie doszło podczas ważenia. Po tym, co się stało w piątek, już wiem, że to będzie kawał pojedynku. Czy były inne opcje dla Bedorfa? Myślę, że spora część kibiców nie spodziewała się, że McSweeney dostanie walkę o tytuł po jednej walce w KSW. - Zawsze są inne opcje. Trzeba pamiętać, że Karol jest wyjątkowym strategiem, któremu trzeba szukać rywali, zadając sobie przy tym jedno pytanie: czy takie zestawienie będzie ciekawe? Wydaje nam się, że skonfrontowanie go z McSweeneyem utrudni mu to, co potrafi najlepiej - czyli szukanie słabszej płaszczyzny u rywala. Kilka słów o drugim mistrzu, który wystąpi na KSW 34. Wyjątkową energię wniósł na wagę Tomasz Narkun. Czy taki sam będzie podczas pojedynku z Cassio Barbosą? - Myślę, że tak, bo polskim zawodnikom jest trochę łatwiej. Brazylijczycy i inni goście z zagranicy nie mają na KSW takich "pleców" jak nasi. Ta ekipa, która pojawiła się na ważeniu razem z Tomkiem, ewidentnie go poniosła. I myślę, że tak będzie w sobotę. Trzeci z mistrzów natomiast nie czekał na ruch Fabiano da Silvy Conceicao i sam postanowił wykreować zainteresowanie swoim pojedynkiem. Czy Artur Sowiński ma w sobie coś z Conora McGregora? - Jeżeli McGregor wymyślił coś nowego, to ja też jestem nowy w branży i nic o tym nie wiem. Zajmuję się MMA już chyba 17 lat i widziałem mnóstwo zawodników, którzy zachowywali się jak Irlandczyk. To jest naturalne. W pewnym momencie odnajdujesz w sobie moc do tego, żeby zmierzyć się nie tylko z przeciwnikiem, ale też z własnym wizerunkiem. Możesz być mrukiem, ale też kimś, kto zostanie zapamiętany. To nic złego, że ludzie chcą znaleźć miejsce w czyjejś pamięci. Cieszę, że "Kornik" odnalazł tę drogę. I wkurza mnie, że wśród nas można znaleźć typowych "Polaczków", którym nie podoba, że ktoś wychylił się poza wspólny "kociołek". Moim zdaniem "Kornik" daje świetny przykład, jak można zabić nudę. To, co zrobił podczas treningu medialnego, zapamiętamy na lata. - Tak się zachowują zawodnicy, którzy chcą przekazać swoim wizerunkiem coś więcej. Ale Sowiński nie naśladuje tu McGregora, on po prostu pokazuje nam część siebie, którą do tej pory ukrywał. Pospolity trening medialny zwykle ludzi nie interesuje. W sieci ogląda go kilka tysięcy ludzi. To, co zrobił "Kornik”, obejrzało 300 tysięcy. Zastanawiam się, czy przypadkiem ktoś nie zaczyna mu zazdrościć... A on głośno domaga się pojedynku z Mariuszem Pudzianowskim, pomimo że startuje w kategorii do 66 kg. - Uważam, że KSW jest platformą do organizowania pojedynków, które mają być ciekawe. Mnie osobiście takie zestawienie nurtuje. Gdyby rywal Pudzianowskiego, którego już wybraliśmy na majową galę, z jakiegoś powodu wypadł z rozpiski, to oczywiście zapytamy Mariusza, czy chce się zmierzyć z "Kornikiem". A kiedy poznamy rywala Pudzianowskiego? - Zapraszam w sobotę przed telewizory. Oprócz walk, zamierzamy zaprezentować kibicom część karty kolejnej gali, która odbędzie się 27 maja w trójmiejskiej Ergo Arenie. Myślę, że ta walka porwie kibiców. Osobiście, nie mogę się doczekać.

rozmawiał Artur Mazur

Zobacz także:

Źródło artykułu: