Krzysztof Jotko ma na swoim koncie 17 wygranych i tylko jedną pechową porażkę. W UFC 26-latek zanotował aż cztery wygrane, czyli dokonał rzeczy która jeszcze nie udała się żadnemu z Polaków.
Jeszcze kilka lat temu wydawało się, że kibice w nocy będą wstawać na walki Mameda Chalidowa, który w 2012 roku negocjował umowę z UFC. Do złożenia podpisów na kontrakcie jednak nie doszło, a za oceanem jak na razie nie walczy nawet Michał Materla czy Borys Mańkowski. W Europie dość silną pozycję wypracowała sobie federacja KSW, która stara zatrzymać się swoich "pupili" za wszelką cenę. Jak dotąd do UFC puściła tylko Jana Błachowicza i Karolinę Kowalkiewicz. Wielkie nadzieje pokładane w byłym mistrzu KSW wagi półciężkiej legły jednak w gruzach, kiedy w 2015 roku przegrał on dwie ważne walki.
Niejako niespełnioną misje podbicia światowego rynku za Chalidowa realizuje właśnie Jotko. Zawodnik pochodzący z niespełna 10-tysięcznej Ornety nie zawodzi oczekiwać swoich fanów i w dywizji średniej może poważnie namieszać. Do tego ma efektowny styl walki, choć większość ze swoich pojedynków rozstrzyga na punkty. Znak rozpoznawczy Jotki, który "kupili" fani, to taniec break dance na środku oktagonu po wygranych starciach. Sam zawodnik zresztą przez kilka lat uprawiał ten rodzaj tańca, ale na całe szczęście w porę zauważył swój potencjał w MMA.
Sukces Jotki w UFC trudno zrozumieć tym bardziej, że nie ma on nawet jasno określonej sytuacji klubowej. 26-latek trochę potrenuje w Niemczech, trochę w Polsce w zaprzyjaźnionych klubach, ale najlepiej jest mu podczas obozów przygotowawczych w Tajlandii. W 2014 roku Jotko postanowił zakończyć współpracę w długoletnim trenerem i pionierem MMA, Mirosławem Oknińskim.
Jotko z każdą wygraną wchodzi też na wyższy pułap finansowy. Polak w UFC zaczynał od gaży wynoszącej 10 tysięcy podstawowej wypłaty plus drugie tyle w przypadku wygranej. Teraz ta suma oscyluje z pewnością w granicach 20 tysięcy podstawy, a do tego trzeba doliczyć także kilkutysięczną wypłatę do sponsora UFC, firmy Reebok.
Waldemar Ossowski
Obserwuj@PolskieMMA
Zobacz wideo: #dziejesiewsporcie: ależ nokaut!