Waldemar Ossowski: Mamedzie wróć, czyli PPV samo się nie wykupi

Od głośnego pojedynku Mameda Chalidowa na gali KSW 35 minęło już trochę czasu. W walce wieczoru pokonał on po większościowej decyzji sędziów Aziza Karaolgu. Później poinformował, iż robi sobie rok przerwy od walk. Co dla KSW oznacza taka decyzja?

W tym artykule dowiesz się o:

Trzeba przyznać, że roczna absencja Chalidowa dla jego pracodawcy niczego dobrego nie oznacza. Czeczen z polskim obywatelstwem jest nadal z Mariuszem Pudzianowskim "koniem napędowym" sprzedaży płatnych gal w systemie pay-per-view. Bez niego o dobre wyniki PPV będzie ciężko, choć to przecież już druga roczna przerwa gwiazdy KSW od czasu, kiedy federacja stosuje politykę płatnych subskrypcji.

Na przerwę Mameda Chalidowa w MMA składa się kilka czynników, również te osobiste. Wiadomo również, jak gorące było ostatnie pół roku dla mistrza wagi średniej. Najpierw wypowiedź w marcu na konferencji w Gdańsku wywołała falę krytyki Chalidowa, a później braterska walka z Azizem Karaolgu dopełniła hejtu na Czeczena. Pierwszy raz kibice nie wiwatowali podczas jego walki i jakby zapomnieli o 10-letnich wyczynach 35-latka z Groznego. Później jeszcze przy okazji afery z piosenką na wyjście Karaoglu również dostało się Chalidowowi, który musiał tłumaczyć się, że nie popiera terrorystycznych idei.

Rok przerwy z pewnością przyda się, aby napięta atmosfera uległa rozładowaniu. Wydaje się, że powrót Chalidowa na galę w Warszawie, na Stadionie Narodowym, to strzał w "10", ale do tego czasu pozostał przecież jeszcze rok, o ile plany KSW zostaną zrealizowane. Co czeka nas więc przez 12 miesięcy?

ZOBACZ WIDEO Lisinac: Polaków stać nawet na złoto w Rio (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Konfrontacja Sztuk Walki kolejną galę zapowiedziała na 1 października w Zielonej Górze. Tam w walkach wieczoru wystąpią m.in. Michał Materla, Tomasz Narkun i Mateusz Gamrot. Te trzy nazwiska plus inni zawodnicy KSW 36 z pewnością będą w stanie wypełnić zielonogórską halę, ale czy zachęcą ludzi do wykupu wydarzenia w PPV? A może fani po raz kolejny poszukają sposobu na darmowe oglądanie imprezy w internecie? Z pewnością bohaterowie najbliższej gali nie mają takiej siły przebicia jak Chalidow, a jeżeli na facebooku zsumuje się ich liczbę fanów, to i tak jest ona o połowę miejsca o tych, którzy śledzą karierę Czeczena. Mamed Chalidow to obecnie też niemal milion fanów na najsłynniejszym portalu społecznościowym. Ma więcej "lajków" od Artura Szpilki, jedynej polskiej mistrzyni UFC czy Marcina Gortata.

Teraz KSW czeka kolejna próba. Pierwsza roczna absencja ich gwiazdy miała miejsce od grudnia 2014 roku i gali w Krakowie do walki z Michałem Materlą również w stolicy Małopolski. W tym czasie federacja zorganizowała trzy gale, w tym dwie w PPV. O ile gala w Londynie z "Pudzianem" wykręciła swój wynik pod względem wykupu transmisji, tak KSW 31 z Materlą i Drwalem już nie zachwyciła. Wniosek jest prosty, Chalidow zarabia w Polsce najlepiej, ale też najlepiej sprzedaje gale. Teraz na placu boju pozostał tylko Mariusz Pudzianowski, którego wspomagać będą Materla i inni mistrzowi KSW, którzy dopiero wyrabiają sobie nazwiska w kraju i Europie.

Dobrze też, gdyby KSW pomyślało o większej liczbie imprez w ciągu roku. Cztery gale to wciąż stosunkowo niewielka liczba, jak na zapotrzebowania na polskim rynku. Trzeba pamiętać przecież, że konkurencja nie śpi i nie pęka, a na dodatek robi więcej wydarzeń. FEN to nie MMA Attack, które jednorazowo w ciągu roku chciało ukąsić polską federację duża galę, by potem splajtować i zwinąć się z polskiej sceny. Fight Exclusive Night po kawałku zdobywa stałe punkty na mapie Polski i zapełnia hale średniej wielkości, by za jakiś czas zaatakować Ergo Arenę czy Katowicki Spodek.

Czarny scenariusz dla federacji nr 1 w Polsce jest taki, że przerwa Mameda Chalidowa może potrwać dłużej niż rok. Gdyby jeszcze "Pudzian" był niezdecydowany, czy ma coś jeszcze do zwojowania w MMA, to wówczas należy zastanowić się, czy z galami na stałe nie powrócić do otwartego Polsatu.

Waldemar Ossowski 
Inne teksty autora >>>

Źródło artykułu: