Co ciekawe rozwój MMA w Polsce napędził właśnie freak fight, którego bohaterami byli Mariusz Pudzianowski i Marcin Najman. Pierwszy z zawodników po kilku latach udowodnił, że zasłużył jednak na bycie pełnoprawnym zawodnikiem nowatorskiej dyscypliny i zaczął być poważnie traktowany przez ekspertów, a przede wszystkim federację.
Pojedynek "Pudzian" - Najman miał wykręcić rekordową oglądalność i swoje zadanie wypełnił. Wyniku z tego pojedynku KSW nie pobiło do dziś. W całej tej filozofii był ukryty oczywiście głębszy sens, a było nim poznanie przez oglądających tych prawdziwych walczaków - Błachowicza, Chalidowa, Materli i innych, a z czasem stopniowa promocja tych zawodników do tego stopnia, aż sami będą w stanie "sprzedać" galę. I to się udało, ale od freaków w KSW, jak i całym polskim światku wszechstylowej walki wręcz uciec się nie udało.
Walka "Pudziana" z Najmanem nie był jednym freakiem w KSW, bo jak można nazwać konfrontacje na kolejnych galach pomiędzy byłym piłkarzem a Kamilem Walusiem, czy debiutem byłej polskiej mistrzyni świata fitness z niepokonaną Ukrainką z nabitym sztucznie rekordem w MMA. Śladem federacji nr 1 Polsce poszła w 2012 roku organizacja MMA Attack, stawiając na "Hardkorowego Koksa", czyli Roberta Burneikę. Litwin w walkach z Najmanem i tancerzem erotycznym Dawidem Ozdobą przyciągnął fanów do hal, ale federacja nie wytrzymała wówczas, kiedy w karcie walk gali w Ergo Arenie go zabrakło. Warto też przypomnieć sobie jak wyglądał debiut w MMA znanego jako "Bonus BGC", Piotra Witczaka, a w sieci poszukać 12 przegranych w żenującym stylu sławnego Dawida Harasia w Krakowa. Było też pozytywne zaskoczenie wiążące się z debiutem Pawła Trybały, który naprawdę w dobrym stylu pokazał się w klatce toruńskiej federacji XCage, a w drugim zawodowym pojedynku dał niezłą walkę.
Drogą KSW, która zresztą przykład mocno medialnego starcia zaczerpnęła od kolegów zza granicy, poszły w Polsce inne federacje, o których myślano, że nigdy po freaka nie sięgną. Wspomniane XCage ściągnęło Trybałę, a później podobną drogą poszła Profesjonalna Liga MMA. PLMMA od samego początku swojej działalności stawiało na stricte sportowy wymiar swoich gal i jak widać nawet najbardziej zaborcza osoba względem walk dziwolągów zmieniła zdanie o tym biznesie, aby tylko wykręcić lepszą oglądalność i przyciągnąć publikę do hal. Tak, to Mirosław Okniński w 2014 roku dogadał się z Marcinem Najmanem, aby ten na finałowej gali jego federacji stoczył pojedynek z mało znanym Słowakiem Michalem Dobiasem. Mało tego, na galę PLMMA Champions, która w listopadzie tego roku odbędzie się na Torwarze, Okniński zakontraktował starcie - "Trybson" - Ozdoba, a sam od kilku miesięcy usilnie zachęca "Popka" do wspólnej walki.
ZOBACZ WIDEO Joanna Jędrzejczyk zniesmaczona słowami rywalki tuż po walce
Paweł Rak, znany jako "Popek" bądź "Król Albanii" to już zresztą temat rzeka w polskim MMA. Od momentu, kiedy raper pojawił się w kraju polskie federacje ostrzą sobie zęby w walce o jego pozyskanie. Chętne jest KSW oraz FEN, choć prezes Paweł Jóźwiak, który od samego początku stronił od freaków w FEN, wie, że "Popek" miałby jego federacji tylko jedno, konkretne zadanie. - Mieliśmy sporo różnych opinii na temat ewentualnego zatrudnienia Popka Raka w naszej organizacji. Wiadomo, iż nie stawiamy na głośne medialne nazwiska, a głównie nieznanych zawodników, których promujemy z uwagi na ich sportowe umiejętności. Tym razem jednak pod wpływem opinii i decyzji sponsora naszej organizacji Pana Pawła Piwowarskiego, chcemy by Popek Rak wystąpił w klatkoringu FEN. Nie zyskamy zbyt wiele sportowo, ale na pewno byłby to jakiś marketingowy bonus - wyznał Jóźwiak.
Warto jeszcze wspomnieć, że "Hardkorowy Koksu" też jeszcze nie zapomniał o przygodzie z MMA. Litwin za pośrednictwem mediów społecznościowych informuję, że zbliża się kolejna walka. Nie wiadomo jednak, ile jest w tym prawdy. Trzeba jednak stwierdzić, że era walk dziwolągów będzie w Polsce jeszcze trwać, dopóki zawodnicy pokroju Pawła Żelazowskiego czy Oskara Piechoty nie będą w stanie wypełnić hal pomimo imponujących umiejętności sportowych. Zresztą samo UFC, czyli światowy nr 1, od freaków nie ucieka, bo jak można nazwać zakontraktowanie "CM Punka".
Waldemar Ossowski
Inne teksty autora >>>
CM Pun Czytaj całość