Waldemar Ossowski: Dla "Pudziana" to coś więcej niż walka, porażka oznacza koniec (komentarz)

WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Mariusz Pudzianowski
WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Mariusz Pudzianowski

Starcie Pudzianowskiego z "Popkiem" to walka, która nie potrzebuje kampanii reklamowej. To starcie, które samo zyskuje rozgłos nie tylko w Polsce. Dla rapera konfrontacja z gwiazdą KSW to przygoda życia, ale dla siłacza to coś zdecydowanie więcej.

Mariusz Pudzianowski walkę z "Popkiem" po prostu musi wygrać, aby zachować twarz w MMA i liczyć się w czysto sportowej rozgrywce w wadze ciężkiej w KSW. Jeszcze niedawno "Pudzian" był stawiany przecież w prostej linii do walki z mistrzem królewskiej dywizji, Karolem Bedorfem. Porażka z australijskim kickboxerem przekreśliła te plany. Teraz, kiedy doszła do tego jeszcze przegrana z Marcinem Różalskim, były strongman przeżywa naprawdę trudy okres.

Wygrana nad "Popkiem" jest potrzebna Mariuszowi Pudzianowskiemu jak rybie woda. W 2009 roku napędził w Polsce modę na MMA. Teraz musi ponownie uporać się z presją tłumu, który oczekuje wygranej od swojego ulubieńca. Walka z raperem, który w internecie pokazuje jak imprezuje, pije i prowadzi niekoniecznie sportowy tryb życia, to dla byłego strongmana gra o honor.

Wydaje się, że wszystkie argumenty w tej grze są po stronie 39-latka z Białej Rawskiej, ale nie można zapominać o tym, jak MMA potrafi być nieprzewidywalne. Przykład tego już nie raz mieliśmy w KSW, m.in. w maju tego roku, kiedy wydawało się, że Mamed Chalidow łatwo pokona Aziza Karaolgu, a to Czeczen niemal przez dwie rundy przeleżał walkę na plecach.

Angaż "Popka" w KSW ma swoich przeciwników i zwolenników. Wiadomo jednak, że dla KSW to ruch przede wszystkim marketingowy. To niejako próba załatania dziury, która powstała po tym, jak Mamed Chalidow zdecydował się na roczną przerwę w walkach. "Król Albanii" ma zapewnić iście królewską sprzedaż płatnych subskrypcji PPV i tak się zapewne stanie. "Popek" ma teraz swoje 5 minut, zarówno w działalności muzycznej oraz w MMA i z pewnością postara się z tego czasu wycisnąć tyle, ile tylko się da. Na co go stać? Na pewno nie można mu odmówić siły, ale z kondycją i techniką jest już dużo gorzej.

Na starciu z "Pudzianem" może on jednak tylko zyskać, finansowo i marketingowo, bo poza internetem usłyszą i zobaczą go w akcji również ci przed telewizorami. Z pewnością nic nie ma do stracenia w przeciwieństwie do Pudzianowskiego, dla którego przegrana oznaczać będzie wielką katastrofę.

Waldemar Ossowski
Inne teksty autora >>>

ZOBACZ WIDEO: Farsa w Warszawie: "Popek" "zatrzymany", policja dementuje

Źródło artykułu: