"Jak chce się przytulać, niech wraca do żony". Jotko rozgoryczony po porażce

Getty Images / Na zdjęciu: Krzysztof Jotko
Getty Images / Na zdjęciu: Krzysztof Jotko

Krzysztof Jotko przegrał po raz drugi w zawodowej karierze. Podczas gali UFC 211 w Dallas lepszy od niego okazał się David Branch. - Nic nie jest dobrze - powiedział Polak po porażce.

W tym artykule dowiesz się o:

Bardzo zawiedziony po swojej sobotniej walce był Krzysztof Jotko. Nie mogło być inaczej, bowiem przegrał niejednogłośnie (29-28, 28-29 i 29-28 dla Davida Brancha).

Polski zawodnik miał pretensje do siebie, bo czuł, że Amerykanin jest w jego zasięgu. Nie był jednak w stanie skutecznie przeciwstawić się niewygodnemu Branchowi. - W sumie nic takiego nie zrobił. Przytulał się do mnie całe trzy rundy. Jak było widać, chciałem się z nim bić. To jest UFC kibice chcą zobaczyć walkę a nie przytulanki - mówił po walce Jotko w rozmowie z dziennikarzem sport.pl. - Jak on chce się przytulać niech wraca do swej żony i się przytula - dodał.

Amerykanin często spychał Polaka pod siatkę i tam próbował zadawać uderzenia. W pierwszej rundzie to właśnie Branch zdawał się mieć przewagę. Zanotował m.in. sprowadzenie do parteru. W kolejnej rundzie walka się wyrównała, bo Polak zaczął przejmować inicjatywę. W decydującej odsłonie Jotko kilka razy pokazywał sędziemu, że Branch nie jest aktywny pod siatką. Arbiter zdecydował się rozerwać klincz, ale Polakowi przeniesienie walki na środek oktagonu nie pomogło.

Krótko po walce Jotko chwycił za telefon, odczytując wiadomości od rodziny i znajomych. - Każdy praktycznie pisał, że jest dobrze, żebym się nie podłamywał. No jak jest dobrze, jak przegrałem? Nic nie jest dobrze, jest chu***o! - zakończył.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Szpilka uczy pięściarza z Dominikany polskich piosenek

Komentarze (0)