W styczniu 2017 roku Biszczak z Wierzbickim spotkali się w klatkoringu po raz pierwszy i wtedy posiadaczem pasa mistrzowskiego organizacji był Wierzbicki, w którym wielu ekspertów upatrywało faworyta starcia. Po pięciorundowym zaciętym boju, to jednak Biszczak zwyciężył przez niejednogłośną decyzję sędziów. Arbitrzy mieli spore wątpliwości, komu należy przyznać wygraną, gdyż emocji, kopnięć, mocnych ciosów na szczękę oraz zwrotów akcji było co nie miara.
Komentujący te starcie Łukasz "Juras" Jurkowski nie miał wątpliwości - to był spektakl w najczystszej postaci.
Dużo mówiło się w środowisku MMA w Polsce o ewentualnym rewanżu obu panów, a włodarze FEN stwierdzili ostatecznie, że to należy się kibicom w naszym kraju. Podczas treningu medialnego zapowiadającego FEN 18 Paweł Jóźwiak, prezes federacji, zaprosił Wojciecha Wierzbickiego na scenę i zapytał przy zgromadzonych na rynku Staromiejskim w Koszalinie kibiców, co oni sądzą o ewentualnym rewanżu. Po aplauzie fanów i deklaracji byłego czempiona, że chce powtórnego starcia, Jóźwiakowi nie pozostało nic więcej, jak tylko kilka dni później oficjalnie ogłosić, że pojedynek Biszczaka z Wierzbickim będzie walką wieczoru podczas FEN 19 "Bitwa o Wrocław".
Co jest najlepsze w tej walce? To, że w niej tym razem nie będzie faworyta. Stary mistrz zrobi wszystko, żeby pas wrócił do niego. Nowy czempion nie pozwoli sobie odebrać trofeum, które wywalczył z wielkim trudem.
Wrocław jest przyzwyczajony do roli gospodarza wielkich gal Fight Exclusive Night. Październikowe wydarzenie będzie już siódmym zorganizowanym przez federację. Tym razem zestawienie karty walk ma być najlepsze w czteroletniej historii federacji. Zobaczymy aż 10 pojedynków, z czego 7 odbędzie się w MMA. Pozostałe 3 będą to już formuła K-1, co samo w sobie generuje znakomite emocje. W akcji zobaczymy wielu byłych i - kto wie - być może przyszłych mistrzów federacji, którzy w stolicy Dolnego Śląska tłumnie zasiądą w Hali Orbita i będą z zapartym tchem oklaskiwać współczesnych gladiatorów.
ZOBACZ WIDEO Kamila Lićwinko: Walczyłam jak lwica