Spełnione marzenie Michała Oleksiejczuka. Polak zadebiutuje w UFC na gali w Nowym Jorku!

Materiały prasowe / Na zdjęciu: Michał Oleksiejczuk
Materiały prasowe / Na zdjęciu: Michał Oleksiejczuk

Spełniło się marzenie kolejnego polskiego zawodnika MMA. Jeden z najbardziej utalentowanych fighterów młodego pokolenia, Michał Oleksiejczuk (12-2), zadebiutuje w UFC już 4 listopada. Nie byle gdzie, bo w Madison Square Garden!

W tym artykule dowiesz się o:

O tym zawodniku w kontekście angażu w Ultimate Fighting Championship mówiliśmy już od dawna. Był naszym kandydatem do karty walk gali UFC w Gdańsku, która odbędzie się 21 października.

Michał Oleksiejczuk w Ergo Arenie nie wystąpi. W oktagonie zadebiutuje jednak niewiele później, bo już 4 listopada na UFC 217 w nowojorskiej Madison Square Garden!

To będzie wielki debiut, ponieważ podczas tej gali wystąpią również takie gwiazdy jak legendarny Georges St-Pierre czy nasza polska mistrzyni, Joanna Jędrzejczyk. Dla 22-letniego łęcznianina to brzmi jak spełnienie najskrytszych marzeń.

Jego przeciwnikiem będzie Ion Cutelaba (13-3). Polak w rozpisce zajmie miejsce kontuzjowanego Gadżimurada Antigulowa. Informacja ta została już oficjalnie potwierdzona.

Szansa pojawiła się bardzo szybko. Pierwotnie Oleksiejczuk miał wystąpić dwa tygodnie później na gali TFL w Radomiu. Za stawkę walki z Michałem Pasternakiem wybrano należący do niego pas mistrza wagi półciężkiej, który w zaistniałej sytuacji musiał zostać zwakowany.

Ostatnią porażkę reprezentant Górnika Łęczna poniósł w listopadzie 2014 roku, kiedy przegrał z aktualną gwiazdą KSW, Marcinem Wójcikiem. Od tamtej pory wziął się w garść i pewnie wygrywał między innymi na galach TFL i FEN.

ZOBACZ WIDEO "Klatka po klatce" #10: Thiago rywalem Materli (wideo)

Oleksiejczuk nie jest zawodnikiem, który potrzebuje decyzji sędziów, aby zwyciężać. Lubi brać sprawy w swoje ręce. Aż osiem z jedenastu zwycięskich walk zakończył przed czasem, z czego siedmiokrotnie przez nokauty.

W ostatnim pojedynku, na gali FEN 17 w Gdyni, potrzebował niespełna dwóch minut, by przez TKO wygrać z Włochem, Riccardem Nosiglią. Ta walka zaczęła się dla naszego "półciężkiego" fatalnie. Szybko został trafiony przez rywala i mógł zostać znokautowany. Błyskawicznie powrócił jednak do gry. Ocknął się i potężnymi uderzeniami w stójce zamroczył oponenta, a chwilę później posłał go na deski.

Młody Polak ma duże szanse, aby zaistnieć w UFC. Walczy w wadze do 93 kilogramów, czyli kategorii ostatnimi czasy uważanej za jedną z najsłabiej obsadzonych dywizji światowego potentata, o ile nawet nie liderującą w tak niechlubnym zestawieniu. Nie powinien potrzebować wielu zwycięstw, aby przebić się do czołówki.

Źródło artykułu: