Donald Cerrone podchodził do walki jako jeden z najbardziej utytułowanych zawodników MMA. Wygrał wcześniej aż 32 pojedynki. Z kolei dziewięć razy musiał uznać wyższość rywali. W historii UFC zapisał się złotymi zgłoskami. Jest drugim zawodnikiem pod względem zwycięskich starć. Ośmiokrotnie nokautował rywali i szesnaście razy wygrywał przez poddanie. W Ergo Arenie miał ten bilans udoskonalić.
Jego rywalem został Darren Till. 24-letni Anglik został przedstawiony jako niepokonany w oktagonie. Stoczył dotychczas 16 walk i 15 z nich wygrał, a jedna zakończyła się remisem. Pojedynek z Cerronem był dla niego największym wyzwaniem w karierze.
Obaj zawodnicy mieli o co walczyć. Cerrone uważał, że jeśli wygra, to znów będzie mógł liczyć na stoczenie wielkich bojów. Z kolei triumf Tilla otworzyłby mu drzwi do dużej kariery w UFC.
I to ten drugi scenariusz się sprawdził. Od początku Brytyjczyk pokazywał, że nie zamierza się poddać w tym starciu. Atakował, wywierał presję na swoim przeciwniku. Ostatecznie udało mu się go trafić i powalić na deski. Tak rozpoczął swoją wielką karierę!
Z kolei "Kowboj" powinien pomyśleć, co z jego przyszłością. To już jego trzecia porażka z rzędu, a na dodatek z niżej notowanym przeciwnikiem.
ZOBACZ WIDEO "Klatka po klatce" #11: Materla o nokautach podczas sparingów