W ostatnich latach Martin Zawada zmagał się z kontuzjami. Na przestrzeni ostatnich pięciu lat stoczył on zaledwie cztery pojedynki, z których dwa zwyciężył i dwa przegrał. W styczniu 2017 roku Zawada pokonał przez techniczny nokaut Andreasa Kraniotakesa, w związku z czym do klatki wyszedł po ponad rocznej przerwie.
Z kolei Łukasz Jurkowski powrócił do zawodowych startów po przerwie trwającej ponad sześć lat. Po przegranej z Tonim Valtonenem w 2011 roku "Juras" ogłosił zakończenie kariery. Zdecydował się on jednak powrócić do klatki na KSW 39, 27 maja 2017 roku, gdzie pokonał niejednogłośną decyzją sędziów Rameau Thierry'ego Sokoudjou.
Obaj zawodnicy raz już się ze sobą zmierzyli. Był to rewanż dokładnie po 11 latach, 4 miesiącach i 17 dniach. Wtedy wygrał mieszkaniec Niemiec. Teraz również udało mu się odnieść zwycięstwo.
Wygrana w takim stylu "King Konga" ani trochę jednak nie ucieszyła. Jak się okazało, Jurkowski wyszedł do pojedynku z kontuzją mostka. W pierwszej rundzie w stójce bardzo dobrze się pokazał i wydawało się, że przeważał i prowadził na punkty. W przerwie między rundami okazało się jednak, iż do drugiej odsłony już nie wyjdzie. Zawada został ogłoszony zwycięzcą, ale ani trochę się z tego nie ucieszył.
- Nie wiem, co dalej z moją karierą. Muszę to przemyśleć, przegadać, przeanalizować. To była moja dobra runda - powiedział tuż po zakończeniu "Juras".
ZOBACZ WIDEO "Klatka po klatce": zobacz najlepsze poddania 2017 roku w KSW
Szkoda my jezdzacy na motorach jest Czytaj całość