- Wygrałem trzy walki z rywalami, którzy zaliczają się do czołówki. Mamed i Michał biją się w klatce od 20 lat, a ja trenuję dopiero rok więc umiejętnościami na pewno mnie przewyższają, ale jak byłoby w walce? Tego nie wiadomo - stwierdził Damian Janikowski w rozmowie z Andrzejem Kostyrą dla Super Expressu.
Na razie brązowy medalista igrzysk stoczył trzy zwycięskie dla siebie walki. Jego umowa z federacją KSW zakładała cztery pojedynki. Po takim piorunującym początku trudno wyobrazić sobie, by 28-latek nie podpisał nowego kontraktu.
Rozmowy jeszcze nie ruszyły - przyznał jednak Janikowski i dodał: - Jestem cierpliwy, bo wiem że teraz włodarze KSW mają dużo pracy przed czerwcową galą w Ergo Arenie. Jak znajdą czas to się spotkamy, omówimy plan i będzie też dyskusja o pieniądzach. Na razie jednak się nie narzucam.
W ostatniej swojej walce (podczas KSW43) wrocławianin potrzebował zaledwie 18 sekund, by pokonać Yannicka Bahatiego. Swój triumf Janikowski okupił jednak złamaniem kości śródręcza. Rękę polskiego zawodnika włożono w gips. - Będę go nosił trzy tygodnie. Później ręka ma być jak nowa - podkreślił wicemistrz świata i Europy w zapasach.
ZOBACZ WIDEO Wygrał walkę i... oświadczył się swojej dziewczynie podczas gali MMA