13 września 2008 roku. Paweł Mikołajuw, znany wówczas głownie jako "Popek", robi karierę na Wyspach Brytyjskich w formule MMA. Gdy w Polsce ta dyscyplina zaczynała dopiero raczkować, znany raper wychodził do klatki już po raz trzeci i stawiano go w roli faworyta starcia z Sanderem Duyvisem.
Przed starciem z Holendrem Mikołajuw odnosi dwa spektakularne zwycięstwa w cenionej wówczas organizacji Cage Rage. Do Reading na galę Fight Night 9 zjechało się sporo polskich fanów, czekając na kolejny triumf swojego ulubieńca. To co wydarzyło się tej nocy na stałe zapadnie jednak w ich pamięci, a "Popkowi" niespodziewanie zamknie drogę do dalszej kariery w MMA.
Miał być kolejny szybki nokaut...
Warto podkreślić, że starcie Mikołajuwa z Duyvisem było główną atrakcją gali w Reading. Supportem do tego pojedynku były walki m.in. z udziałem Jimiego Manuwy czy Jamesa McSweeneya. Z kolei w narożniku przeciwnika Polaka stanął ceniony kickboxer, Melvin Manhoef. W samej walce "Popek" miał swoją szansę na wygraną, ale nie potrafił tym razem znokautować przeciwnika w parterze. Wyraźnie zmęczony Mikołajuw pod koniec rundy oddał inicjatywę i w końcu ugiął się pod lawiną ciosów Sandera Duyvisa. Jak się okazało był to jednak tylko początek kolejnej z walk. W niej udział wzięli kibice.
Fani Pawła Mikołajuwa wyraźnie rozgoryczeni przegraną swojego ulubieńca wzniecili burdę w hali. W ruch poszły pięści, krzesełka a zamieszki przeniosły się również poza halę. Konsekwencje takiej sytuacji były dla "Popka" fatalne.
Zakaz walk
Jak się okazało, polski emigrant starciem z Reading zakończył pewien etap swojego życia. Otrzymał on bowiem zakaz walk na terenie Wielkiej Brytanii, a do Polski nie mógł powrócić z racji europejskiego nakazu aresztowania. Raper skupił się więc na karierze muzycznej.
W 2015 roku o "Popku" znowu zrobiło się głośno w kontekście MMA. W październiku w Londynie debiutancką galę zagraniczną organizowało bowiem KSW. Samozwańczy "Król Albanii" otworzył wydarzenie w Wembley Arenie, ale jego występ w klatce był wykluczony. Dopiero rok później powrócił on do ojczyzny i podpisał kontrakt z organizacją zarządzaną przez Martina Lewandowskiego i Macieja Kawulskiego. "Popek" jednocześnie stał się jednym z najlepiej opłacanych zawodników polskiej federacji.
ZOBACZ WIDEO: Krzysztof Wielicki: Zachowanie Denisa Urubko mnie zaskoczyło. Wszyscy mieli do niego pretensje
Nie tak to miało wyglądać
W przeciągu dwóch lat Mikołajuw trzykrotnie zaprezentował się kibicom. Jeśli porażkę z Mariuszem Pudzianowskim i jej rozmiary dało się jeszcze przewidzieć, o tyle klęska z Tomaszem Oświecińskim poważnie dała do myślenia samemu "Popkowi", czy warto kontynuować karierę w MMA. 8-letnia przerwa dała się we znaki i pomimo katorżniczych treningów pod okiem Marcina Różalskiego w klatce zawiodła przede wszystkim psychika, a w przypadku drugiej walki kondycja.
Podczas gali KSW 45 "Popek" powróci do Wielkiej Brytanii i głównie dla niego kibice wybiorą się na Wembley Arenę. Dla samego "Króla Albanii" to pojedynek o wszystko, on sam tak to traktuje. Erko Jun ma paść po jednym z jego ciosów w 1. rundzie - tak przewiduje to 39-latek trenujący obecnie w Warszawie. Tym razem w klatce ma zagrać wszystko, nie ma miejsca na błędy. W stolicy Wielkiej Brytanii Paweł Mikołajuw chce pokazać się z najlepszej strony. Agresja od pierwszych sekund - tak jak w wygranym starciu z Robertem Burneiką, może być do tego kluczem.
"Jak przegram, to kończę z tym"
Mikołajuw przed KSW 45 stawia sprawę jasno. Tylko zwycięstwo da mu dalszą motywację do kontynuowania kariery w MMA. Na porażkę nie ma już miejsca. "Popek" czuje, że jest ważną częścią KSW i nie przystoi mu walczyć z ujemnym bilansem. - Zobaczymy, czy nie zjedzą mnie nerwy. Jeżeli głowa dobrze zapracuje, to wygram tę walkę bez problemu, w 1. rundzie trafiając go prawym ciosem na szczękę - ocenia. Faworytem bukmacherów jest Erko Jun. Młodość, udany debiut i gabaryty przemawiają na korzyść zawodnika z Bośni i Hercegowiny, ale okrągła klatka wszystko zweryfikuje, a publiczność z pewnością będzie po stronie Polaka.