ACB 90: Marcin Held uciszył trybuny w Moskwie

Marcin Held dopisał kolejne zwycięstwo do zawodowego rekordu MMA. Podczas sobotniej gali ACB 90 w moskiewskiej CSKA Arena Polak poddał już w pierwszej rundzie reprezentującego Rosję Musę Chamanajewa. Walka trwała niewiele ponad dwie minuty.

Artur Mazur
Artur Mazur
Marcin Held Newspix / Tomasz Blaszczyk / Na zdjęciu: Marcin Held

Korespondencja z Moskwy

Polak przystąpił do pojedynku niezwykle zmotywowany. Po przetarciu jakim był łatwo wygrany bój z Callanem Potterem, przedstawiciele Absolute Championship Berkut podnieśli poprzeczkę. Wybór padł na byłego mistrza M-1 Challenge Musę Chamanajewa. Held zdawał sobie sprawę, że przedstawiciel Fight Club Berkut to wymagający przeciwnik, dlatego przygotował się do starcia bardzo solidnie. Wszystko było dopięte na ostatni guzik, o czym przekonywali trenerzy poznańskiego Ankosu MMA już przed ceremonią ważenia. Ta była dla Helda formalnością - 70,6 kg to oficjalna waga Polaka. Na wysokości zadania nie stanął jego rywal, który zaliczył falstart. Licznik w jego przypadku wskazał 71,4 kg i już nie drgnął, ponieważ dalszego zbijania wagi zabronił lekarz. Held nie krył swojego zniesmaczenia.

- To może dać mu przewagę fizyczną, ponieważ zbijanie ostatnich gramów jest wyczerpujące. Uważam, że kara finansowa za niewypełnienie limitu jest niewystarczająca. Środowisko MMA powinno pomyśleć o zmianach w tym zakresie - mówił w piątek po ceremonii ważenia otwartej dla fanów. Ci licznie stawili się w moskiewskiej hali bankietowej Golden Palace. Żywiołowo wspierali swoich, w tym rywala Helda, ale Polakowi okazali szacunek. Prosili o autograf, zdjęcie, gratulowali świetnych występów w barwach organizacji Bellator i życzyli powrotu do UFC. W sobotę sentymenty zeszły na dalszy plan.

Held zaczął pojedynek bardzo odważnie - od ciosów. Te - jak przyznał później - miały uśpić czujność rywala. Plan się powiódł. Już po 70 sekundach Polak znalazł się swojej ulubionej płaszczyźnie. Wykorzystał siatkę, sklinczował i sprowadził rywala do parteru. Tam udowodnił, że jest prawdziwym mistrzem brazylijskiego jiu-jitsu. Przechwycił nogę, obronił próbę dźwigni rywala, sam zapiął "skrętówkę" i zmusił Chamanajewa do odklepania. Dla 26-latka była to już 25. wygrana w zawodowej karierze i 14. przez poddanie.

Po zwycięstwie Held podkreślił, że następny pojedynek chce stoczyć nad Wisłą. Dodał również, że triumf smakuje wyjątkowo, ponieważ zbiega się ze 100-leciem odzyskania przez Polskę niepodległości.

ZOBACZ WIDEO KSW 46: zobacz zapowiedź gali w Gliwicach!
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×