Synowie nakłaniają Chalidowa do powrotu. "Chcą nadal, żebym walczył"

WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Mamed Chalidow
WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Mamed Chalidow

Legenda KSW, Mamed Chalidow (34-6-2) w grudniu zakończył sportową karierę, jednak nadal trenuje w olsztyńskim klubie Berkut Arrachion. Jego synowie liczą, że ojciec powróci jeszcze do walk, jednak on ma inne zdanie na ten temat.

W tym artykule dowiesz się o:

Chalidow w 2018 roku przegrał dwa pojedynki z Tomaszem Narkunem i podjął decyzję, aby w wieku 38 lat zawiesić rękawice na kołku. Były mistrz KSW w wadze średniej i półciężkiej obecnie stara się ostatecznie uporać z nerwicą, która dokuczała mu w ostatnich latach.

Gwiazda polskiego MMA nie boi się otwarcie rozmawiać na temat swoich problemów psychicznych. Te dopadły go po operacji kręgosłupa, którą przeszedł w styczniu 2015 roku. - Muszę całkowicie dać sobie na luz i wyjść z tego w stu procentach. Mam już swoje lata, niedługo 39. Jeszcze trochę to potrwa, zanim całkowicie dojdę do siebie - nawet kilka lat. Jest taka decyzja i na razie jej nie zmienię - powiedział Mamed Chalidow w rozmowie z Joanna Racewicz z Polsatu Sport.

Jednocześnie zawodnik pochodzący z Czeczenii planuje rozpocząć nowy etap w swoim życiu. - Chcę zacząć kolejny etap życia. Jest nim zakończenie kariery i odcięcie się od sportu. Mimo wszystko codziennie trenuje, jestem w świetnej formie, ale nie myślę o powrocie do walk - dodał.

Co ciekawe, synowie Chalidowa chcą, aby ich ojciec jeszcze powrócił do klatki KSW. - Chcą nadal, żebym walczył. Przeżywają to na swój sposób, jednak rozumieją to. Wydawało mi się, że są zbyt młodzi, żeby mnie zrozumieć, ale udało mi się im to wytłumaczyć. Będę z nimi spędzał więcej czasu - dodał.

Mamed Chalidow w zawodowej karierze stoczył 42 pojedynki, z których zwyciężył 34. Od 2007 roku był związany z federacją KSW i dwukrotnie odmówił podpisania kontraktu z UFC. W międzyczasie walczył on również w Stanach Zjednoczonych, Japonii czy Wielkiej Brytanii.

ZOBACZ WIDEO: "Klatka po klatce" (highlights): widowiskowy nokaut "latającym kolanem"

Źródło artykułu: