Ta walka może zakończyć karierę legendy UFC. Israel Adesanya na drodze Andersona Silvy

Getty Images / Buda Mendes / Na zdjęciu: Anderson Silva
Getty Images / Buda Mendes / Na zdjęciu: Anderson Silva

Pojedynek z Israelem Adesanyą (15-0) dla Andersona Silvy (34-8, 1 NC) to ostatnia szansa, aby ocalić swoją karierę. Jeżeli gwiazdor MMA przegra podczas sobotniego UFC 234 w Australii, to nie będzie miał po co wracać do oktagonu.

W tym artykule dowiesz się o:

Przez lata na szczycie

Dzierżący aż przez siedem lat tytuł mistrza wagi średniej UFC Anderson Silva dla kibiców mieszanych sztuk walki stał się prawdziwą legendą. Sławę przyniósł mu przede wszystkim widowiskowy styl toczenia pojedynków w oktagonie i spektakularne zwycięstwa. Kibice emocjonowali się jego wojnami z Chaelem Sonnenem, a widowiskowy nokaut na Vitorze Belforcie pojawiał się w mediach na całym świecie. "Spider" pobijał kolejne rekordy. Wydłużył passę kolejnych obron tytułu wagi średniej do dziesięciu.

Kiedyś rewelacyjna seria zwycięstw Brazylijczyka musiała się jednak zakończyć. Jego pogromcą został Chris Weidman, który w lipcu 2013 sensacyjnie go znokautował. Niespełna pół roku później udowodnił, że triumf nie był przypadkiem. Eks-czempion przegrał jednak w pechowym stylu. Porażkę okupił złamaniem kości piszczelowej nogi.
Na kilka godzin po porażce przeszedł zakończoną sukcesem operację. Mimo to, jego powrót do oktagonu był dużą niewiadomą. Nie brakowało głosów, że do klatki Silva już nie powróci.

ZOBACZ WIDEO Michael Ballack dla WP SportoweFakty: Lewandowski problemem? To były mocne słowa

Nie przestał walczyć. Formę jednak stracił

Wojownik z Team Noguiera się nie poddał i ponownie występował w MMA. Wiek dał mu się jednak we znaki. Nie imponował tak jak kiedyś, a zamiast myśleć o ponownym zajęciu miejsca na tronie, podążył zupełnie innym torem.

Ostatnie pojedynki dla 43-latka kończyły się w słabym stylu. Najpierw pokonał Nicka Diaza przez decyzję, ale werdykt starcia zmieniono na no contest, bo... obaj fighterzy wpadli na testach antydopingowych. Do tego doszły przegrane z Michaelem Bispingiem i Danielem Cormierem, które poważnie naruszyły status dawnej legendy.

"Spider" wygrał dopiero ostatni pojedynek. W lutym 2017 pokonał przez decyzję Dereka Brunsona i ponownie rozmarzył się o walkach z czołówką wagi średniej.

Na drodze młoda gwiazda

Na kolejne starcie Silva musiał dłużej zaczekać. Po dwuletniej nieobecności w klatce czekać na niego będzie aż o czternaście lat młodszy Nigeryjczyk, Israel Adesanya.

"The Last Stylebender" przebojem wdarł się do szeregów światowego potentata. Choć w jego klatce stoczył tylko cztery pojedynki, to szybko wzrosła jego wartość marketingowa, która doprowadziła go do starcia z legendą. Kibice widzą w nim przyszłego mistrza.

Adesanya, który w UFC występuje zaledwie od ubiegłego roku, w oktagonie pokonał Roba Wilkinsona, Marvina Vettoriego, Brada Tavaresa i Dereka Brunsona. To wystarczyło, aby wkroczyć do ścisłej czołówki swojej kategorii. 29-latek imponuje przede wszystkim w stójce. Nie ma co się dziwić, bo w końcu w jego zawodowe pojedynki w K-1 i w boksie również kończyły się sukcesami.

Zobacz także: Głowacki otrzymał pieniądze za walkę z Własowem

Prezes UFC ciągle wierzy w legendę

Plany Brazylijczyka są jednak bogate. "Spider" jest pewny swojego triumfu i obrał nawet cel na kolejną walkę. Do oktagonu chciałby wrócić już 11 maja. Wtedy odbędzie się UFC 237 w jego ojczyźnie.

Silva wyjdzie do klatki podwójne zmotywowany. W rozmowie z amerykańskimi mediami przyznał, że Dana White, prezes organizacji, obiecał mu, że w razie zwycięstwa stawką jego kolejnego pojedynku będzie pas mistrzowski. A o ten, również podczas gali w Los Angeles, zmierzą się Robert Whittaker i Kelvin Gastelum.

- Rozmawialiśmy na ten temat. Powiedział mi, że jeśli wygram, to idę po tytuł. W porządku, to dla mnie dobry pomysł. Walka z Israelem to wyzwanie, bo to przyszłość tego sportu. - opowiedział.

Porażka gwoździem do trumny

Pewne jest jedno - jeśli Silva przegra, to nie będzie miał czego szukać w oktagonie. Zawodnik jego pokroju nie powinien rozmieniać się na drobne, a ostatnie pojedynki i tak naruszyły już jego dobrym imieniem. Dawniej wiele mówiło się o jego "superwalce" z bokserskim eks-czempionem, Royem Jonesem Juniorem, ale w tej chwili potyczka weteranów mało kogo by zainteresowała. Dla UFC przyniosłaby tylko zastrzyk gotówki ze sprzedaży biletów i pay per view, a nie wzmocnienie sportowe.

Kibice i bukmacherzy dla "Pająka" nie widzą żadnych szans. W ankiecie przeprowadzonej przez Tapology.com aż 86 proc. fanów wskazało na zwycięstwo Adesanyi, z czego lwia część wróży jego nokaut.

Odpowiedź poznamy już w nocy z soboty na niedzielę. Pojedynek będzie drugą główną walką gali UFC 234. Odbędzie się ok. godz. 5:30.

Źródło artykułu: