W starciu złotego medalisty igrzysk w Pekinie z pięciokrotnym mistrzem świata siłaczy zwyciężył ten pierwszy, dla którego był to debiut na gali KSW. Walka została przerwana na 36 sekund przed końcem pierwszej rundy, gdy po udanym obaleniu Kołeckiego Mariusz Pudzianowski krzyknął z bólu i "odklepał". Wszystko wskazuje na to, że pokonany doznał kontuzji pachwiny.
Do momentu przerwania walki żadnemu z zawodników nie udało się zdominować rywala, choć lekką przewagę miał były ciężarowiec. 38-letni podopieczny trenera Mirosława Oknińskiego mówił później, że przebieg walki nie był dla niego zaskoczeniem.
- To wyglądało mniej więcej tak jak w większości moich wizualizacji. Sądziłem, że więcej razy trafię Mariusza, a on dość szybko schodził po nogi, ale walka przebiegała według jednego z założonych przeze mnie schematów - powiedział Kołecki jeszcze w oktagonie KSW, w rozmowie z Mateuszem Borkiem.
Zobacz także:
- Ciężki nokaut na Damianie Janikowskim. Potworne kopnięcie Aleksandra Ilicia
- Wyrównany pojedynek Mańkowski - Parke. Przegrana Polska
Zwycięzca bardzo pochlebnie wyrażał się o Pudzianowskim i podkreślił jego zasługi dla polskiego MMA. - "Pudzian" jest świetnym zawodnikiem, zawsze mówiłem, że bardzo go szanuję za wyniki nie tylko w strongmanach, ale też w MMA. Obok Mameda Chalidowa jest zawodnikiem, który najbardziej rozsławił polskie MMA, jest ikoną tego sportu. Nie da się zbagatelizować tego, co zrobił. Można go kochać lub nie, ale to dzięki niemu większość z was tutaj jest i dzięki niemu ja mogłem tutaj walczyć - podkreślił.
Po gali KSW 47 Kołecki legitymuje się bilansem 7 zwycięstw (wszystkie przez techniczny nokaut) i jednej przegranej. Pudzianowski wygrał 12 walk, a w sobotni wieczór poniósł siódmą porażkę.
ZOBACZ WIDEO Jerzy Brzęczek o meczu z Łotwą. "Musimy przygotować się na twardą walkę przez 90 minut"