[b]
Krótki, ale intensywny pojedynek[/b]
Bohaterowie jednej z walk wieczoru KSW 47 od razu ruszyli na siebie. Pojedynek przez pierwsze kilkadziesiąt sekund toczył się wyłącznie w klinczu, ale Mariusz Pudzianowski został przypadkowo kopnięty w krocze przez Kołeckiego i starcie na chwilę zostało przerwane.
Po wznowieniu mistrz olimpijski zaatakował, ale "Pudzian" złapał duszenie gilotynowe, z którego zdołał jednak wyjść podopieczny trenera Oknińskiego. Pudzianowski z upływem czasu unikał konfrontacji w stójce z rywalem i desperacko szukał sprowadzenia.
Zobacz także: Satoshi Ishii wygrał w debiucie dla KSW
Pod sam koniec 1. rundy Szymon Kołecki sprowadził Pudzianowskiego do parteru i 42-latek niespodziewanie poddał się z powodu kontuzji. "Pudzian" z dużym grymasem bólu opuszczał klatkę KSW.
IT'S OVER! @szymonkolecki WITH A WIN! #KSW47 pic.twitter.com/PdbL4HEM0T
— KSW (@KSW_MMA) 23 marca 2019
Zmiana warty w KSW
Pudzianowski w Atlas Arenie doznał drugiej porażki z rzędu w KSW. Do starcia z Szymonem Kołeckim przystępował on po przegranej z Karolem Bedorfem, w czerwcu 2018 roku. Podopieczny trenera Arbiego Szamajewa był faworytem bukmacherów do zwycięstwa w jednej z głównych walk KSW 47.
Szymon Kołecki wygraną nad utytułowanym siłaczem udanie zadebiutował w Konfrontacji Sztuk Walki i od razu wyrósł na jedną z pierwszoplanowych postaci w szeregach czołowej organizacji na świecie. Mistrz olimpijski w podnoszeniu ciężarów do starcia w Łodzi przygotowywał się pod okiem Mirosława Oknińskiego, pioniera wszechstylowej walki wręcz w Polsce i pierwszego trenera Pudzianowskiego. Przed podpisaniem kontraktu z KSW był on gwiazdą federacji Babilon MMA i z 7 walk aż 6 zakończył przez efektowne nokauty.
Zobacz także: Sromotne porażki polskich gwiazd na KSW 47
Racja była po stronie olimpijczyka
Na oficjalnym ważeniu przed walką Pudzianowski wniósł o 12 kg więcej od Kołeckiego. 37-latek nie obawiał się jednak przewagi kilogramów po stronie rywala. - Wagą się nie przejmuje, bo od czterech miesięcy nie sparowałem z nikim, kto ważyłby mniej niż 100 kg, a bardzo rzadko z zawodnikami poniżej 110 kg. Bardzo dobrze mi to wychodzi - twierdził Kołecki przed pojedynkiem w Łodzi. Okazało się, że utytułowany sztangista miał rację i był znakomicie przygotowany do konfrontacji z przeciwnikiem o większej masie.
Pierwszy krok do pasa wykonany
Podczas gali w Łodzi Szymon Kołecki udowodnił, że pomimo, iż dopiero od 2 lat trenuje mieszane sztuki walki, to drzemie w nim olbrzymi potencjał. Mistrz olimpijski wykonał pierwszy krok w kierunku walki o tytuł w wadze ciężkiej. Zwycięstwo nad największą gwiazdą KSW mocno wywindowało też akcje Kołeckiego w szeregu zawodników kategorii do 120 kg.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Czy sportowcy sprawdzają się w polityce? "To są ogromne pieniądze"