Tak naprawdę historia sportowa Wiaczesława Dacyka powinna się w ogóle nie rozpocząć, a na pewno nie w sportach walki. Od młodzieńczych lat stwierdzono u niego bowiem problemy psychiczne i niespotykaną agresję, skutkującą bijatykami i awanturami w szkole.
Kiedy jego marzenie o służbie wojskowej z wiadomych przyczyn nie mogło się spełnić, postanowił on zadebiutować w dopiero kiełkującej dyscyplinie w Europie, jaką było MMA.
Mistrz UFC znokautowany
Psychicznie chory Dacyk w MMA zaczął startować w 1999 roku w wieku 19 lat. W pierwszej walce, w ramach ćwierćfinału turnieju organizacji M-1 Global, znokautował on Andrieja Arłowskiego, późniejszego mistrza UFC. Dla Białarusina, który z czasem zrobił wielką karierę za oceanem, porażka z Dacykiem jest dużą plamą w zawodowym rekordzie, a jego pierwszy pogromca z czasem więcej walk przegrywał, nadal przyciągając uwagę rosyjskich kibiców kontrowersyjnym zachowaniem w klatce i poza nią.
ZOBACZ WIDEO Anita Włodarczyk z nową siłą. "Nabrałam jeszcze większej motywacji do pracy!"
Zobacz także: Karolina Kowalkiewicz walczy z chorobą
Z klatki za kartki
Lista wyroków Wiaczesława Dacyka jest tak długa, że ciężko szczegółowo wymienić rozboje, za które trafił on do wiezienia w 2007 roku. Tam, poddany już szczegółowym badaniom, wyznał m.in., że jest synem pogańskiego boga Swaroga, a Rosję należy oczyścić z ludzi nienależących do tzw. "białej rasy". Przenoszony do kilku szpitali psychiatrycznych w końcu zdecydował się na ucieczkę, która zakończyła się dla niego połowicznych sukcesem.
W 2010 roku przedostał się do Norwegii, prosząc ten kraj azyl polityczny. Tam jednak został oskarżony za propagowanie nazizmu i rok później deportowano go. Ostatecznie na początku 2016 roku Dacyk wyszedł na wolność, ale cieszył się nią tylko kilka miesięcy. "Ryży Tarzan" tym razem dopuścił się napadów na domu publiczne, wymierzając po swojemu sprawiedliwość za działalność prostytutek w swojej ojczyźnie.
Dojdzie do tragedii?
Dacyk po raz kolejny opuścił zakład karny w lutym tego roku i od razu zapowiedział powrót do walk. Chory psychicznie 39-latek nie musiał długo czekać na oferty od osób, które chętnie zarobią na jego dramacie.
Już w kwietniu 150-kilogramowy olbrzym zmierzył się z 80-kilogramowym Youtuberem. Walka transmitowana w internecie miała miejsce przy udziale małej grupy publiczności w jednej z sal bokserskich w nieznanej miejscowości. Ostatecznie Dacyk przegrał przez dyskwalifikację, a pojedynek nie miał nic wspólnego z zawodowym MMA.
Zobacz walkę:
Po przegranej z Youtuberem, z którą Dacyk zarobił kilka tysięcy dolarów, zyskał on w Rosji jeszcze większą popularność, gdyż nagranie z walki obejrzało kilka milionów osób. W grudniu recydywista dostąpił pojedynku z legendarnym Jeromem Le Bannerem, już na poważnej gali Tatneft Cup w Kazaniu. Tam był o krok od sprawienia sensacji, kiedy w 2. rundzie posłał Francuza na deski, ale ostatecznie przegrał przed czasem.
O jeden krok za daleko
Czy ktoś zatrzyma reaktywowaną niedawno karierę Wiaczesława Dacyka i wyda zakaz dla jego kolejnych walk w K-1 czy MMA? Chory psychicznie "Ryży Tarzan" otwarcie mówi, że jest gotów ponieść w ringu śmierć. Co więcej, teraz jego celem jest pojedynek z innym recydywistą - Aleksandrem Jemieljanienką, najlepiej na gołe pięści. W przypadku obydwu już dawno wszystko zaczęło wymykać się spod kontroli, a Rosyjski Związek MMA powinien wydać w ich kwestii zdecydowane stanowisko.
Zobacz także: Norman Parke chce walki z Szamilem Musajewem