[b]
Dwa najbliższe tygodnie to…
[/b]
Paweł Jóźwiak, prezes Fight Exclusive Night: To czas najcięższej pracy dla mnie, moich wspólników i wszystkich naszych pracowników. Dużo maili, telefonów, spotkań, jeżdżenia. To czas nerwów, ale i sporej satysfakcji, bo dużo tematów właśnie teraz zostaje zamykanych. Potem już gala, czyli nagroda - podobnie jak dla zawodników.
Na pewno spodziewacie się kompletu kibiców podczas FEN 27, bo na Facebooku jakiś czas temu pojawił się screen z bileternii – zostało tak naprawdę niewiele wejściówek.
- Tak, spodziewamy się pełnej hali. Rekordowo zaczęliśmy sprzedaż i tak naprawdę od samego początku obserwowaliśmy płynną jej dynamikę. Bardzo dobrze spisali się miejscowi zawodnicy, którzy chętnie udzielali się w swoich profilach w social mediach i również przyczynili się do tego, że w Szczecinie zobaczymy komplet. Netto Arena to duży obiekt liczący z płytą i naszymi stolikami VIP-owskimi prawie 6 tysięcy miejsc. Były obawy przed galą w Szczecinie, więc tym bardziej cieszę się, że frekwencyjnie będzie to wyglądało bardzo dobrze.
Mateusz Rębecki w walce wieczoru po raz trzeci będzie bronił pasa mistrzowskiego…
- Kto wie, może po raz ostatni? Może wygrana z bardzo mocnym Rosjaninem zapewni mu kontrakt z UFC? Wiem, że to z perspektywy organizatora może zabrzmieć bardzo dziwnie, ale naprawdę trzymam za niego kciuki. Trzymam kciuki za każdego naszego zawodnika, który ma w sobie dużo pokory, potrafi ciężko pracować i skupiać się na priorytetach. Wiadomo, że odejście najlepszego zawodnika naszej organizacji do UFC będzie dla nas osłabieniem, ale my do tematu podchodzimy inaczej - niech Mateusz idzie do Ameryki i tam się rozwija. Niech dobrze nas wspomina, jako federację, które pomogła mu spełnić swoje marzenia. Która zbudowała go jako zawodnika od A do Z. Niech jego przypadek pokaże, że w Polsce nie ma lepszego miejsca do budowania od podstaw wielkich karier dla tych, którzy są w stanie poświęcić wszystko, by sięgać po najwyższe laury.
ZOBACZ WIDEO "Klatka po klatce". Szymon Kołecki rozwiał wątpliwości po KSW 52. "Nie przypominam sobie, aby tam był jakikolwiek palec"
Zobacz także: Adam Kownacki blisko kolejnej walki
W Szczecinie poznamy również zawodnika, który zmierzy się w walce o pas mistrzowski w kategorii półciężkiej.
- I to może być najlepsza walka podczas tej gali. Czasami do pojedynków podchodzę nie jako organizator czy matchmaker, ale również jako kibic. Ten pojedynek dla kibica jest spełnieniem marzeń. Fajna historia, że Wojtek z Adamem wystąpi na tej samej gali w Ostródzie, obaj zgarnęli bonusy, a teraz się zmierzą ze sobą. Stawka duża, więc emocji nie zabraknie. Janusz walczy u siebie, wydaje się być bardziej uniwersalnym zawodnikiem. Kowalski potrafi przyjąć mocny cios, jak z pojedynku z Kijańczukiem, potem sam powalić rywala na matę, by na końcu go poddać. Jak to mawia młodzież - jaram się.
Katarzyna Lubońska po wygranej walce zawalczy o pas?
- Spokojnie, nie zakładajmy tak szybko tego, co się wydarzy po czymś, co jeszcze się nie miało miejsca. Kasia ma wszystko, żeby być naszą gwiazdą. Po dwóch zwycięstwach będzie miała oczywiście swoje argumenty, żeby tak właśnie było, ale z racji tego, że poważnie myślimy o dywizji kobiet, chcemy wszystko dokładnie zaplanować. Na pewno chcemy jeszcze w 2020 roku, aby jedna z kobiet walczących dla nas była mistrzynią.
Marcin Sianos od razu chciał wystąpić w Szczecinie po przegranej z Szymonem Bajorem?
- W poniedziałek do mnie zadzwonił i od razu chciał walczyć. Był zdeterminowany jak nikt nigdy wcześniej. Nie widziałem nigdy sportowo tak złego zawodnika, jak Marcin po walce we Wrocławiu. On ma swoje lata, mógłby sobie dać spokój ze sportem, bo poza MMA znakomicie sobie radzi i nie narzeka na brak pieniędzy ani obowiązków. Poszedł jednak w kierunku sportu i zrobi wszystko, żeby być naszym mistrzem. Dostał ode mnie propozycję mocnego rywala – od razu się zgodził. Rosjanin wypadł, w jego miejsce wskoczył kto inny, równie mocny, może nawet i lepszy – po 15 minutach miałem potwierdzenie walki. Marcin chce walczyć w Szczecinie i będzie oglądał walkę Bajora. Jeżeli będzie mistrzem, to Sianos marzy o rewanżu, aczkolwiek sam doskonale zdaje sobie sprawę, że jedno zwycięstwo nie wystarczy, by otrzymać taką możliwość.
Kamil Gniadek jest w trudnym miejscu swojej kariery. Coś z nim pękło?
- Nie, jestem przekonany, że nic nie pękło. Kamil to walczak, prawdziwy fighter. Uwielbiam takich zawodników, którzy nie kalkulują, którzy zawsze idą po swoje. Cztery pierwsze walki w FEN wygrał przed czasem. Potem zawalczył dobrze o pas z Grzebykiem, przegrał, ale to była w moim odczuciu najlepsza batalia w Polsce w całym 2019 roku. Następnie z piekielnie mocnym Duszą wygrywał przez dwie rundy, ale dał się zaskoczyć i przegrał. Znowu nagrodziliśmy go bonusem. On jednak do samego końca, nawet prowadząc u wszystkich sędziów, szedł po swoje. Chciał skończyć walkę przed czasem. Ryzykował. Jak mam powiedzieć, że w takim zawodniku coś pękło? To są właśnie goście, których kochają kibice. Gniadek jeszcze nie raz pokaże się ze znakomitej strony.
Zobacz także: Definitywny koniec kariery Denisa Lebiediewa
Ogłosicie kolejnych bohaterów gali FEN 28 już w Szczecinie?
- Tak, ogłosimy kilka nazwisk. Mocnych zawodników, którzy wystąpią w Lublinie. Będą walki o pasy, planujemy eliminator, na pewno gala w Lublinie nie będzie gorsza niż ta w Szczecinie. Nie wybiegajmy jednak zbyt daleko w przyszłość – zostały dwa tygodnie do gali. Jestem przekonany, że dobrej gali w naszym wykonaniu.