Kawulski i Chalidow przyjaźnią się od lat. Czeczen z polskim obywatelstwem walczy dla KSW od 2007 roku. W ciągu swojej kariery już trzykrotnie sięgał po mistrzowskie pasy Konfrontacji Sztuk Walki - najpierw w wadze półciężkiej, a później dwukrotnie w średniej.
Na KSW 55 Mamed Chalidow powrócił w wielki stylu. 40-latek w 32 sekundy znokautował w rewanżu Scotta Askhama, zadając Anglikowi pierwszą porażkę w polskiej federacji.
"Ja wiem, że jestem promotorem i mi nie wypada ale skoro Mamed zamknął to i owo niedowiarkom to ja chyba mogę mieć po latach także to i owo w du***. Pozwolę sobie zatem na odrobinę prywaty: Mamed... Wcale się o ciebie nie bałem. Bałem się o siebie. O to, że jak przegrasz, zgaśniesz to zgaśnie razem z tobą cała moja miłość do tego sportu, że zgasnę Ja. Że nie znajdę już w sobie siły by dalej to robić. Że bez ciebie po prostu przestanie mi się chcieć brachu" - napisał na Facebooku Maciej Kawulski.
Współwłaściciel KSW twierdzi, że po ostatniej gali nabrał energii do dalszych działań w MMA. "Dziękuje ci zatem za to, że jeszcze przez jakiś czas będę się cieszył i wzruszał patrząc na chwile takie jak wczoraj. Że może się jeszcze tej dyscyplinie przydam" - wyznał.
Kolejna gala KSW odbędzie się 14 listopada.
Zobacz także:
-> MMA. Christian Eckerlin nowym zawodnikiem KSW
-> MMA. Albert Durajew odszedł z KSW. Chce walczyć w UFC
ZOBACZ WIDEO: "Klatka po klatce". Chalidow postawił KSW sprawę jasno. "Jeśli mam walczyć, to ze Scottem Askhamem"