Jan Błachowicz o swoich początkach. "Pięciu chłopa takich jak ja w maluchu"

East News / Jakub Kaminski / Na zdjęciu: Jan Błachowicz
East News / Jakub Kaminski / Na zdjęciu: Jan Błachowicz

Na szczyt wspierają się nie tylko najlepsi sportowcy, ale także ci najwytrwalsi. Doskonałym przykładem jest Jan Błachowicz. - Nie patrzyliśmy na te wszystkie niedogodności, bo liczył się tylko trening - opowiada.

W tym artykule dowiesz się o:

Jan Błachowicz dziś jest mistrzem UFC, a wszyscy polscy wojownicy MMA patrzą na jego sukcesy z zazdrością. 38-latek niedawno potwierdził swoją wielkość, gdy wygrał z mistrzem wagi średniej Israelem Adesanyą. Wspinaczka na szczyt jednak była pełna wybojów.

"Cieszyński Książę" o swojej drodze opowiedział w ramach cyklu "Drużyna Mistrzów" w WP SportoweFakty (cały tekst TUTAJ). Król UFC cofnął się do swoich początków w sportach walki. Wszystko zaczęło się w Rybniku, do którego trzeba było jakoś dojechać z Cieszyna.

- Pięciu chłopa takich jak ja w maluchu, z torbami na kolanach. Kupiliśmy go z kolegą na spółkę za 500 złotych, żeby dojeżdżać na treningi z Cieszyna do Rybnika. Grzegorz Jarząbek prowadził jedyny klub ju-jitsu w okolicy, w szkole podstawowej. W zimie przy minus 20 pchaliśmy samochód, żeby ruszył. To była nasza droga do marzeń. Nie patrzyliśmy na te wszystkie niedogodności, bo liczył się tylko trening - wspomina.

ZOBACZ WIDEO: Cóż to były za akcje! Są bonusy po kosmicznej gali KSW 60

Dziś Błachowicz godnie żyje z MMA, a ekstremalne warunki na treningach są jedynie miłym wspomnieniem. Tych nie brakuje, bo z czasem udało się zastąpić Fiata 126p, ale problemy nie zniknęły.

- Potem były jeszcze dwa maluchy, aż w końcu awansowaliśmy na Opla Kadeta za 1500 złotych. Laliśmy do niego olej rzepakowy z marketu. Wychodziło wiele razy taniej. W tych nowych autach pewnie silnik by się zatarł, ale to był stary dobry diesel z 1980 roku, więc latem wystarczał sam olej, zimą trzeba było trochę rozrobić z paliwem. Mieliśmy wtedy stary sprzęt, jakieś rękawice, które komuś już nie były potrzebne, wytarte dresy zamiast kimona. Brałeś, co było pod ręką - mówi.

Wtedy jeszcze przez myśl mu nie przechodziło, że w przyszłości będzie jednym z najlepszych wojowników na świecie. Nawet w UFC przeżywał trudne chwile, gdy w pierwszych sześciu walkach doznał aż czterech porażek. Właśnie m.in. o tym, co wtedy przeżywał, przeczytacie w ramach cyklu "Drużyna Mistrzów".

"Drużyna Mistrzów" to cykl artykułów najwybitniejszych polskich sportowców - o karierze, sławie, sukcesach i porażkach. Co tydzień będziemy publikować wyznania kolejnych Mistrzów. Dziś Jan Błachowicz, a wcześniej o swojej karierze opowiedzieli Robert Lewandowski oraz Iga Świątek.

Robert Lewandowski: Zawsze wymagam więcej >>

Iga Świątek: Przyspieszony kurs dojrzewania >>

Komentarze (0)