Dana White odpiera zarzuty. Chodzi o ukrywanie kontuzji przez McGregora

Dana White odniósł się do słów Conora McGregora, który wyjawił, że wyszedł kontuzjowany do trzeciej walki z Dustinem Poirierem, a o wszystkim miało wiedzieć UFC. Szef amerykańskiej organizacji przedstawił sytuację z innej strony.

Waldemar Ossowski
Waldemar Ossowski
Dana White Getty Images / Alex Menendez / Na zdjęciu: Dana White
Przypomnijmy, McGregor 10 lipca zmierzył się z Dustinem Poirirem w walce wieczoru UFC 264 w Las Vegas. Irlandczyk pod koniec pierwszej rundy złamał nogę, a z hali został przetransportowany prosto do szpitala w Los Angeles. Tam przeszedł udaną operację.

Gdy emocje opadły były mistrz zdecydował się wyjawić szokujące kulisy sprzed pojedynku. Okazuje się, że 33-latek chcąc ratować sprzedaż gali (PPV, bilety) nie nagłaśniał kontuzji odniesionej na treningach i dużo ryzykował wchodząc do oktagonu.

- Byłem kontuzjowany podczas walki - powiedział Conor McGregor na Instagramie. - Ludzie pytali mnie, kiedy złamała mi się noga. W którym momencie noga została złamana? Zapytaj Danę White'a. Zapytaj UFC. Zapytaj doktora Davidsona, głównego lekarza UFC. Oni wiedzieli. Moja noga podczas wchodzenia do klatki była naruszona (czytaj więcej na ten temat >>>).

ZOBACZ WIDEO: Piekielny cios! Pokazali nokaut Kołeckiego na Szostaku

Do tych słów odniósł się prezes UFC, Dana White. W rozmowie dla "Watters World" w Fox News powiedział: - On miał problemy z kostkami przez ostatnie kilka lat. Zapytał, czy mógłby okleić swoje kostki podczas tej walki i otrzymał na to pozwolenie od Komisji Sportowej Stanu Nevada, a następnie zdecydował się ich nie oklejać. Nie wiem dlaczego. Ma chroniczne zapalenie stawów w kostkach.

Głos w tej sprawie zabrał też dyrektor wykonawczy Komisji, Bob Bennett. - Gdybyśmy kiedykolwiek dostali informację, że zawodnik nie nadaje się do walki, nie pozwolilibyśmy mu rywalizować - powiedział w Las Vegas Review-Journal.

Czytaj także:
> WOW! Mateusz Gamrot wygrywa w świetnym stylu! Weteran UFC nie miał szans
> Udusił rywala, wygrał i... był niezadowolony. Lom-Ali Eskijew wysoko postawił poprzeczkę

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×