To miała być prawdziwa wojna w oktagonie UFC. Właśnie tak Michael Chandler zapowiadał walkę z Justinem Gaethje. I rzeczywiście 6 listopada w Madison Square Garden fani MMA dostali to, co kochają najbardziej - pełen zwrotów akcji, kapitalny bój na pełnym dystansie.
Chandler miał swoje momenty, szczególnie w pierwszej rundzie. Wtedy też naruszył rywala "latającym kolanem", a po chwili trafił soczystym prawym sierpowym. Gaethje tylko zatańczył na nogach, ale przetrwał napór Chandlera, który ruszył do zdecydowanego ataku.
Losy walki odwróciły się w drugiej odsłonie. Wtedy do głosu doszedł Gaethje, który posłał Chandlera na deski kapitalnym prawym podbródkowym. "Highlight" ruszył, żeby dobić "Irona" w parterze, ale ten cudem przetrwał atak rywala. Od tej pory walka przypominała egzekucję w oktagonie. Gaethje sukcesywnie rozbijał twarz Chandlera. Ten pokazał ogromną wolę walki i dotrwał do werdyktu. Sędziowie byli jednomyślni. Wypunktowali zwycięstwo Gaethjego.
Po gali obaj zawodnicy zostali przewiezieni do szpitala. Gaethje wyszedł z pojedynku bez szwanku, natomiast Chandler trafił na stół operacyjny. Tydzień po walce portal TMZ opublikował nagranie, na którym "Iron" jest przez nowojorskich medyków. Okazuje się, że łącznie założono mu 22 szwy. Były mistrz Bellatora nie wróci szybko do oktagonu.
Zobacz także:
Potworny nokaut na gali Bellator
Babilon MMA 26: niespodzianka w walce wieczoru
ZOBACZ WIDEO: Brutalny nokaut w Moskwie. Pierwszy cios widać dopiero na powtórce