- Wychodziłem do walki z pęknietym mostkiem na własne ryzyko. Na sparingach przyjąłem kolano od Bartka Fabińskiego, później łokciem dobił mnie Daniel Omielańczuk. Czekają mnie dwa lub trzy miesiące przerwy - powiedział Łukasz Jurkowski po przegranej walce z Martinem Zawadą. - Wiele osób powie, że to głupota wychodzić z taką kontuzją. Każdy wojownik zrobiłby to samo - dodał "Juras". W pierwszej rundzie Jurkowski trafił Zawadę piekielnym łokciem i był bliski zwycięstwa przed czasem. Do drugiej wojownik z Warszawy nie był w stanie wyjść. Po pojedynku trafił do szpitala.
Źródło: