Mariusz Pudzianowski w spektakularny sposób wygrał swoją walkę na KSW 64, nokautując rywala już w 18. sekundzie pojedynku. Mogło się wydawać, że "Pudzianowi" przyszło to zaskakująco łatwo, ale on sam przekonuje, że tak nie było. Wspomniał o kontuzji, której nabawił się w trakcie ostatniego starcia z "Jurasem". - Łatwo to wygląda w klatce, gdy wychodzisz do tablicy i jest dobra odpowiedź. Jak jesteś dobrze nauczony, to śpiewająco odpowiesz. Ale to nie było łatwe. W walce z "Jurasem" sporo oberwałem. Ostatni kop tak mi zaszkodził, że mostek mi pękł. Nie mogłem trenować zapasów, więc była zmiana treningów - codziennie bieganie, walka z cieniem, na podwórku leżał gryf 30-40kg. Robiłem wszystko to, co mogłem - mówił po walce.