Flavio Briatore dostał dożywotni zakaz udziału w przedsięwzięciach związanych z Formułą 1 za odegranie wiodącej roli w aferze Crashgate. Włoch odwołuję się od decyzji nakładającej na niego tak surową karę. Podczas przesłuchania w Paryżu Briatore powiedział, że jego dyskwalifikacja jest związana z ogromną żądzą osobistego rewanżu byłego szefa FIA, na jego osobie. Oskarżył ponadto FIA o wyraźne naruszenie podstawowych reguł oraz procedur i praw do sprawiedliwego procesu.
Max Mosley zareagował na te rewelacje na początku tygodnia w jednej z gazet. Zarzucając oponentowi niedostarczenie odpowiednich dokumentów na podstawie, których można by uznać odwołanie za zasadne. Reakcja ta przybrała wymiar dzikiego kontrataku.
- Wykorzystywał każdą okazję do forsowania własnej wersji całej tej historii, ale wybrał opcję bez poddawania się ocenie - powiedział Mosley. - Briatore nie powinien narzekać na FIA, że nie traktowała go sprawiedliwie. FIA wielokrotnie rozstrzygała wątpliwości wokół niego na jego korzyść. Tak było, gdy znaleziono nielegalne oprogramowanie w bolidzie, nad którym sprawował pieczę; podobnie w przypadku, gdy usunięto jeden z komponentów z wyposażenia do tankowania w jego zespole; kolejny przykład dotyczy z deklaracjami dotyczącymi celowości stosowania pewnych elementów zawieszenia w bolidach jego teamu; czy, gdy przyłapano ich na posiadaniu nielegalnie zdobytych informacji pochodzących z innego zespołu - tłumaczył były prezydent.
- Za każdym razem, gdy przyłapano jego zespół, FIA akceptowała tłumaczenia Briatore, że on nie był zamieszany w te wydarzenia. Jego historyjka zazwyczaj mówiła, że nie jest członkiem technicznym zespołu, że jest słabo związany z zespołem, którym przecież zarządzał. Tym razem, było jednak inaczej. Znaleziono niezaprzeczalne dowody jego bezpośredniego zaangażowania w polecenie Nelsonowi Piquet Jr., aby ten się rozbił - tłumaczył dalej Mosley.
- Zapytania [FIA], jak i wewnętrzne śledztwo Renault, pozostawiło odpowiedzialność Briatore poza wszelkimi wątpliwościami. Sformułowanie, że to wszystko zostało spreparowane, jako prywatna zemsta jest aktem desperacji i braku ciągłości w argumentacji - podsumował były szef FIA.
Jednocześnie, Mosley zaprzeczył, że atmosfera pomiędzy nim a Briatore już od dość dawna gęstniała. Dokładnie od czasu sporów FIA z Zrzeszeniem Drużyn Formuły 1. Mosley tłumaczył, że nie było żadnej nienawiści z jego strony i jeszcze w Monako spożywał z Włochem wspólny, przyjacielski lunch. Anglik dodał, że żale oskarżonego w prasie są próbą odwrócenia uwagi od tego, co istotne w tej, jednej z najobrzydliwszych afer w sporcie.